Nigdy nie byłam w Stambule, ale też nikt z nas nie trafi już do tego miasta, które opisał Orhan Pamuk. A może wszyscy już tam kiedyś byliśmy? W uniwersalnym mieście dzieciństwa. „Stambuł” – jak każdą dobrą literaturę – można odczytywać na wielu poziomach. Dla mnie, to zagłębienie się we wspomnieniach uczuć doświadczanych w dzieciństwie. „Opowiadając o Stambule, mówię o sobie” – podpowiada nam zresztą pisarz. To ciekawe, jak wspomnieniom można nadać kolor. „Moje dzieciństwo było jak czarno-białe fotografie Stambułu…
Ubierając wczoraj z dziećmi choinkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że bardzo namacalnie, znów stykamy się z historią dzieciństwa. Dzieciństwa naszych dziadków, rodziców i wreszcie nas samych. Nawet niezgrabny, papierowy łańcuch, krzywo wycięty przez moją trzyletnią córkę stał już teraz dla niej – pięciolatki – wspomnieniem dzieciństwa.…
Lubię czasami wracać do tej książki. Po jej lekturze łatwiej uzmysłowić sobie jak ulotne jest dzieciństwo. Tak ulotne, że kiedyś go nawet nie było wcale. Istniało oczywiście w rzeczywistości, ale nie w świadomości społecznej, nie było ono przedmiotem analizy, zainteresowania a tym bardziej troski dorosłych. Trudno być może zrozumieć to dziś, nam – współczesnym dorosłym, usiłującym sprostać wielu istniejącym równocześnie wzorcom „idealnego rodzica”.…
Tworzenie drzewa genealogicznego to – zgodnie ze stereotypem – zajęcie dla panów na emeryturze poszukujących rodzinnego herbu. Rzeczywiście, to w ich towarzystwie spędzałam najczęściej czas, przesiadując godzinami w archiwum, szukając dokumentów i przewijając taśmy mikrofilmów. Było to kilka lat temu, a ja byłam w ciąży. Pewnego dnia, dowiedziałam się, że tworzenie drzewa genealogicznego znajduje się również w programie szkoły podstawowej i takie zadanie domowe otrzymała moja córka. Świetnie – pomyślałam, wyciągając z szaf kilogramy archiwalnych dokumentów i zdjęć. Wręczyłam je…