Prośby o pozwolenie na posiadanie domowego zwierzaka, powtarzają się w naszym domu chyba codziennie. Z racji naszych zawodowych i szkolnych obowiązków, nie jest to możliwe, choć doskonale rozumiem tęsknoty dziewczynek. W dzieciństwie, po przeczytaniu wiszącego na przystanku ogłoszenia o sprzedaży małych kózek, błagałam rodziców o zakup choć jednej, zobowiązując się, że będę codziennie pasła ją na łące. Kilka lat później, będąc już w liceum, cieszyłam się, że rodzice nie ulegli mym prośbom;)
Dziewczynki mają jednak swoich zwierzęcych przyjaciół. U mojej siostry mieszka kotka Flo, a po sąsiedzku, częsty bywalec naszego domu, pies Wisus. No i mamy ogród! Pełen zwierząt!
Dbamy o ptaki, hodujemy ślimaki, gonimy ważki i motyle. Od dawna, na razie bezskutecznie, czekamy na wizytę jeża. Wszystko, co przetuptuje czy przepełza przez naszą działkę, poddane zostaje kwarantannie i obserwacji przez Zosię – zdeklarowanego, przyszłego weterynarza.
Kilka dni temu, na skalniaku, spotkałyśmy wygrzewającą się tam jaszczurkę. Zupełnie się nas nie bała i cierpliwie znosiła długotrwałe podtykanie jej małych robaczków do pożarcia, którymi jednak niewzruszenie wzgardzała. Nawet popychana w jej kierunku – z ciężkim sercem, ale „dla dobra nauki” – biedronka, szczęśliwie ocalała;)
Ogrodowymi gwiazdami ostatniego weekendu stały się jednak dżdżownice. Niedaleko drewutni, stanęły właśnie nowe kompostowniki, które napełniliśmy częściowo przekompostowanymi liści, trawą i innymi odpadkami organicznymi. Wkrótce, zamierzamy z dziewczynkami posiać na nich cukinię. Tymczasem, postanowiłyśmy zaprosić do tak wspaniałego lokum, okoliczne przedstawicielki pierścienic, które jak wiadomo, nic nie zastąpi w produkcji wartościowej próchnicy.
Dżdżownice próbowaliśmy znajdywać za pomocą poniższego eksperymentu.
Nie wychodziły tłumem;) ale pojedyncze osobniki jakoś wyczołgiwały się na powierzchnię, w czym zapewne pomagało im pielenie i spulchnianie przez nas grządek:)
Eksperyment pochodzi z ciekawej książki Hans Jurgen Press „Przez zabawę do nauki”, Marba Crown 1995
Przedstawiamy też i innych, dzisiejszych ogrodowych gości:
Oto bąk, zwabiony rozkwitającymi kwiatami rododendronu…
Biedronka, rozkoszująca się ciepłem rozkładanego basenu kąpielowego…
…i powoli zasiedlający nasz – napełniany właśnie wodą – akwen, jego stali mieszkańcy;)
Komentarze