Kilka dni temu namawialiśmy Was do naturalnego wzmacniania odporności. Nieprzecenioną rolę w tym procesie spełniają zdrowe warzywa. Staramy się je więc jak najwcześniej posiać w ogródku by cieszyć się własnymi zbiorami.
Co jednak zrobić gdy takiego ogródka nie mamy? Oto kilka naszych podpowiedzi.
1. Kiełkownica lub hodowla warzyw na młode listki.
Nasza kiełkownica ma trzy piętra i wiemy już, że zawsze musimy je obsiać w różnym czasie, tak by kiełki nie pojawiały się na nich równocześnie. Jest ich zawsze aż tyle, że nie jesteśmy wtedy wstanie wszystkiego zjeść.
Ostatnio odkryliśmy jednak jeszcze inny, podobny sposób hodowli. W Internecie można kupić małe, wentylowane pojemniki i specjalne, kokosowe podłoże, w którym sieje się ziarna przeznaczone na mikrolistki. Nasza “szklarenka” znalazła swoje miejsce przy oknie tarasowym i niecierpliwie czekamy już na własną rukolę.
2. Pędzenie cebuli na szczypior
Robimy to zazwyczaj zimą, ale nie mamy zdjęć ze szczypiorem, który właśnie w ten sposób bardzo łatwo jest uzyskać.
Cebulę sadzi się w doniczce, zagłębiając ja w ziemi tylko do połowy, Jeśli nie mamy ziemi, można korzenie cebuli zanurzyć w słoiku z wodą. Rozmiar naczynia powinien być tak dopasowany do wielkości cebuli by ta nie mogła wpaść do środka.
3. Sianie warzyw i ziół w doniczkach
O tej porze roku najlepiej zrobić to w domu, a kiedy podrosną – po tzw. “zimnej Zośce” czyli 15 maja – wystawić na balkon, sadząc w większych donicach. Szczególnie polecamy proste i pewne: rzodkiewkę, pietruszkę, marchewkę, sałatę czy zioła. W doniczkach można też śmiało posadzić poziomki.
Na poniższym zdjęciu widzicie nasze wczorajsze zasiewy w warzywniku. Możecie podobną, mniejszą skrzynię postawić również na balkonie. Obok dumnie rosną wyhodowane przez nas kiedyś – całkowicie w domu! – fasolki.
Kolejne zdjęcia pochodzą od Zabawkator i Luna w Chmurach, z którymi kiedyś testowaliśmy ogrodnicze zestawy z Pikinini.
Ostatnie zdjęcie – sprzed wielu lat! – przedstawia balkon naszego starego mieszkania w lipcowym rozkwicie. W takich okolicznościach, na tej bardzo ograniczonej przestrzeni, spędzałam czas tuż przed narodzinami naszej Zosi.
Komentarze