W Rotterdamie spędziliśmy dzień, przed wieczorną przeprawą do Wielkiej Brytanii.
Na początek wdrapaliśmy się do rotterdamskiego „domku na drzewie”, czyli przyjrzeliśmy się bliżej domkom – kubikom. Zaprojektowane zostały na początku lat 80-tych przez Pieta Bloma i mają tworzyć jakby osobną wioskę w formie lasku, gdzie każdy z domków jest osobnym „drzewem”.
Jeden z kubików można zwiedzać. Jest urządzony w stylu lat 80-tych, a w przeszklonych regałach prezentowane są miniaturki designerskich mebli. Całe, ok. 100-metrowe mieszkanie, rozmieszczono na 3 poziomach. Może zakręcić się w głowie!
Po tej wizycie dobrze więc nam zrobił dłuższy spacer wzdłuż kanałów…
…do muzeum sztuki – Boijmans Van Beuningen, z ogromną ilością arcydzieł, wśród których i dziewczynki starały się odnaleźć znajome wątki…
Bez trudu odgadły np. przedstawienie porwania Prozerpiny przez Plutona, znane nam dobrze z fontanny przed poznańskim ratuszem (zdjęcie z prawej).
W jednej z sal, nakryliśmy na gorącym uczynku takiego oto włamywacza, który próbował dostać się do muzealnych wnętrz;)
Na lunch wybraliśmy się do tradycyjnej naleśnikarni, poleconej nam przez znajomego Holendra, pięknie położonej na terenie leśno-parkowych terenów rekreacyjnych, poza utartymi szlakami turystycznymi. Czekając na holenderskie „pannenkoeken” mogliśmy kolorować tematyczne podkładki…
Pannenkoeken zaskoczyły nas ilością dostępnych wariantów. Dzieci zjadły je na słodko, my w wersji wytrawnej – z boczkiem i dodatkami. Są baaardzo syte!
Znów więc potrzebowaliśmy spaceru, a miejsce nadawało się do tego znakomicie. Wokół nie brakowało zieleni, zwierzaków i placu zabaw.
Późnym popołudniem wjechaliśmy jeszcze na 185-metrową wieżę widokową Euromast. Wieża ma kilka poziomów, a na ostatnim wchodzi się do – kręcącej się wolno – widokowej kapsuły. Dziewczynkom spodobało się widoczne na jednym z dachów lądowisko dla helikoptera, a mi – widok na port i kanały. Rotterdam był prawie całkowicie zbombardowany w czasie II wojny i jego historyczna zabudowa prawie nie przetrwała.
Kiedy słońce zaczęło zachodzić pozostało nam już tylko dotrzeć do portu, z którego odpływał nasz prom do Wielkiej Brytanii. Stena Hollandica to podobno największy tego typu prom na świecie i co ciekawe, całkowicie odnowiony w zeszłym roku w stoczni gdańskiej.
Bardzo dobrze wspominamy nasze promowe przeprawy do Skandynawii i tym razem podróż była bardzo przyjemna. Z uwagi na nocny rejs, zaokrętowaliśmy się kilka godzin wcześniej by dziewczynki mogły obejrzeć wszystkie promowe atrakcje i spokojnie zasnąć w swych piętrowych kojach:)
httpv://www.youtube.com/watch?v=MUFTHx9Ow3E&feature=related
/
Komentarze
Ja też znalazłam znajomą twarz na obrazie Salvadora Dalii , Shirley Temple cudowne dziecko mama uwielbiała filmy z tą rezolutną i roztańczoną dziewczynką .
Wasze wakacje są rewelacyjne , dużo ciekawostek , pięknych widoków i przeżyć .
Jestem ciekawa co będzie dalej .
Pozdrawiam Yrsa
Yrso.
Dziękujemy za miły komentarz:)
Piękny artykuł, fantastyczne zdjęcia . Ogólnie wszystko bardzo ciekawe.