Do Warszawy wybraliśmy się pociągiem, którym Zosia – nie licząc wąskotorówki – jeszcze nigdy wcześniej nie podróżowała. Mijane stacje były skrupulatnie notowane, by sprawdzić czy w drodze powrotnej pojedziemy tą samą trasą:) W Poznaniu zostawiliśmy zimę i Warszawa przywitała nas piękną wiosenną pogodą. Dlatego wszędzie poruszaliśmy się pieszo. W ciągu trzech dni udało nam się wiele zobaczyć – nowe dla nas miejsca i główne trakty, które dziewczynki poznały już wcześniej. Prosto z pociągu udaliśmy się do Centrum Nauki Kopernik.…
Miała zaledwie 10 miesięcy, gdy wraz z rodzicami przeprowadziła się na małą grenlandzką wysepkę, do prymitywnej chaty w innuickiej osadzie. Dla jej ojca była to pasja, ale i codzienna praca. Na Grenlandię wyruszał tak jak my do biura;) Walter Herbert był sławnym polarnikiem, ale mimo, że był pionierskim zdobywcą bieguna północnego, uczestnikiem pierwszej trans-arktycznej ekspedycji, codzienne życie z rodziną wśród niedostępnych lodów nie było łatwe. „Mała czerwona chatka, która na najbliższe dwa lata miała stać się naszym domem, wyglądała…
W zeszłym roku nie jeździliśmy na nartach, ale tej zimy zatęskniliśmy za górami i pojechaliśmy do- ulubionej przez nas – Bukowiny. Jeździliśmy w – świetnie zorganizowanej pod każdym względem – stacji narciarskiej na Wierchu Rusińskim. Rozalka po raz pierwszy spróbowała również jazdy na snowboardzie, co bardzo jej się spodobało! Pozdrawiamy niezmordowanych, przemiłych instruktorów z Rusińskiego:) Na poniższym filmiku udało mi się zarejestrować jeden z pierwszych deskowych zjazdów Rozalki… httpv://www.youtube.com/watch?v=2ZaTP2EoRME&context=C3e22b68ADOEgsToPDskLxTcDUb9K1IauHltog8P5d …a tu możecie zobaczyć Zosię… httpv://www.youtube.com/watch?v=Q8urarAbBHM&context=C3da1687ADOEgsToPDskIOxfmgR8pIrTMKuZiiCdz- Po nartach raczyliśmy się…
Półkolonie w Księdzeręce
28 lutego 2012Skończyły się już niestety szkolne ferie, z którego to czasu, my rodzice, również skorzystaliśmy. Udało nam się pojeździć kilka dni na nartach i właśnie wróciliśmy z gór do bezśnieżnej Wielkopolski. Wkrótce zaprosimy Was na relację z wyjazdu, ale wcześniej pokażę migawki z pierwszego tygodnia ferii, który dziewczynki spędziły na półkoloniach w poznańskiej Księdzeręce. Szkoda, że nie jestem już w wieku szkolnym i nie mogę zamienić dni biurowych:( na półkolonie… Dzieci tworzyły prace plastyczne (ozdabiały kartonowe dachy, konstruowały totemy obrazujące…
Dla ogrodowych ptaków kupujemy zazwyczaj dużo ziarna, którym obficie napełniamy nasze liczne karmniki. Czasami przyrządzamy im też tłuszczowe kulki, które uwielbiają. W tym roku, skuszone fotografiami z czasopisma Weranda, chciałyśmy zamiast kulek zaserwować sikorkom tłuszczowe rzeźby z foremek. Na zdjęciach w czasopiśmie radzono, by po stężeniu roztopionego smalcu wymieszanego z ziarnami, wyjąć po prostu wszystko z pojemników (jak ciastka) i powiesić na gałęzi. Nie wiem czy istnieją bardziej twarde smalce niż ten którym my dysponujemy, ale wyjęcie zastygłych kształtów…
Dziś, Zosia (lat 8) zaprezentowała nam (w dosłownym tego słowa znaczeniu:), swój niecodzienny prezent walentynkowy dla mamy i taty. To jej pierwsza prezentacja w PowerPoint, wykonana całkowicie samodzielnie, po wstępnych instrukcjach starszej siostry. Termin pokazu przesunięty został na dzisiaj, gdyż przygotowanie niespodzianki trwało prawie dwa dni (w ramach dozwolonego na komputer czasu:) Jak się dowiedzieliśmy, błędy ortograficzne wynikają wyłącznie z winy komputera, który ich nie „podkreślał”! W przeciwnym wypadku, wszystko napisane byłoby bezbłędnie. Nie można jednak ufać maszynom;) httpv://www.youtube.com/watch?v=fJCCtxmRRn4&feature=colike…
Mroźny dzień na sankach i ciastka na ciepło
12 lutego 2012Pokazywałam już Wam kiedyś nasze stare sanki, które wiernie służyły mi i mojej siostrze od najwcześniejszego dzieciństwa. Na ich poprzecznej belce wciąż widoczne są nasze imiona, którymi tata je podpisał. Kiedy się złamały nie wyrzuciliśmy ich. Powędrowały do stolarza, który wymienił drewnianą belkę na nową i wciąż służą świetnie naszej rodzinie. Wczoraj postanowiłam zabrać sanki nad Wartę w Poznaniu, na górki, po których jeździły wożąc mnie i siostrę. Górki były trochę mało ośnieżone, ale dało się po nich zjeżdżać.…
Zaglądając na Wasze blogi, podziwiamy różnego rodzaju rzeźby lodowe. My też staramy się dobrze wykorzystać mroźną pogodę. Może pamiętacie jeszcze zdjęcia naszego lodowego świecznika i Muminka? Wczoraj postanowiłyśmy poeksperymentować z zatopionymi w wodzie różnościami. Do laminowanych, papierowych miseczek wrzuciłyśmy kawałki bibuły, obrazki wycięte z gazety, cukierka, przyprawy, patyczki i gumowe zwierzątka. Po kilku godzinach leżakowania w mrozie, z miseczek można wydobyć lodowe rozetki. Zielona bibuła częściowo się rozpuściła, podobnie jak różowy cukierek. Za to śnieżynka wycięta z serwetki zachowała…
Kiedy w sklepie Pikinini pojawiły się Hocki – nowe, tekturowe klocki konstrukcyjne, postanowiliśmy je wypróbować. Moja starsza córka postanowiła zostać architektem i cieszy się na każdą okazję, kiedy może doskonalić swój „warsztat”;) Pod jej kierunkiem, dziewczynki przygotowały „cegiełki” i zaczęły budowę domu. Początek przebiegał bardzo sprawnie, ściany pięły się w górę w szybkim tempie i wkrótce pojawił się zarys kartonowej budowli. Koncepcje jej wykończenia trochę się zmieniały. Z początkowego pomysłu budowy kościoła, zrezygnowano na rzecz solidnego domu. Ilość klocków…
Kąpiel pianek marshmallow w babcinych filiżankach
22 stycznia 2012Zainspirowana wpisem Ani o opiece nad jej babcinymi serwisami kawowymi, postanowiłam odkurzyć nasze stare filiżanki i opowiedzieć o nich dziewczynkom. Niektóre tworzą jeszcze komplet z podstawkiem i talerzykiem deserowym, inne dawno straciły już swych serwisowych towarzyszy. Obejrzałyśmy sygnatury fabryk, w których je wyprodukowano i zastanawialiśmy się od jak dawna mogą należeć do naszej rodziny. Wspominałyśmy moją babcię i babcię dziewczynek, wyobrażając je sobie przy eleganckim podwieczorku, a potem postanowiłyśmy urządzić podobny. W filiżankach – zamiast kawy czy herbaty…