Kiedy w zeszłym roku spędzaliśmy letnie wakacje w Szwecji, trwały tam wielkie przygotowania do sezonu rakowego. W każdym większym sklepie, wyeksponowane było stoisko ze sprzętem do połowu raków, specjalnymi naczyniami do ich przygotowywania i podawania, sztućcami, talerzami i serwetkami z okazjonalnym motywem. hd Okazuje się, że tradycyjne szwedzkie Kräftskiva bywa obchodzone również w Polsce. Moja siostra zabrała na nie dziewczynki: Gdy czytałam pierwszy raz „Dzieci z Bullerbyn”, a potem gdy wielokrotnie do nich wracałam, zawsze fascynował mnie fragment…
Dziewczynki spędzają teraz wakacje w domu mojej siostry. Mają tam własny pokój z naszymi starymi zabawkami, kota, skaczą na trampolinie, pomagają cioci w zaprawach i jeżdżą na krótkie wycieczki. Moja siostra przesłała mi właśnie relację z ich wyprawy do pobliskiego Rogalina: 15 sierpnia, w kościele katolickim, świętowane jest Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, zwane także Świętem Matki Bożej Zielnej. Dzień wcześniej, razem z dziewczynkami, wybrałyśmy się na spacer na pobliskie łąki. Zerwałyśmy zboża, zioła i kwiaty, z których zrobiłyśmy…
Podczas wakacji u babci i dziadka, moja młodsza córka znalazła pod krzaczkami agrestu i porzeczek, małe ptasie jajko, które z troską przechowywała w pudełku wyłożonym trawą. Miała nadzieję, że z jajka wykluje się jakieś pisklę lub chociaż mały dinozaur. O takim właśnie przypadku czytałyśmy niedawno w książce: „Pompon w rodzinie Fisiów”, której bohater – tajemnicze prehistoryczne stworzenie, dziwnym trafem przetrwało wieki w formie jaja, by niespodziewanie pojawić się w otworze umywalki blokowego mieszkania, należącego do zwyczajnej, współczesnej rodziny. Pompon…
„Emil to był chłopiec dziki i uparty (…) Chociaż, należy to przyznać, kiedy nie wrzeszczał, wyglądał na grzecznego. Miał okrągłe, niebieskie oczy, okrągłą rumianą twarz i jasne kędzierzawe włosy. Wszystko to razem wyglądało tak, jakby Emil był prawdziwym aniołkiem. Ale pozory mylą.” Emil był oczywiście strasznym urwisem, ale my właśnie dlatego bardzo lubimy czytać o jego przygodach, a kiedy spędzaliśmy wakacje w Szwecji, oczywistym było, że udamy się do Emila w odwiedziny. Zagroda, którą twórcy serialu – nakręconego na…
Po niedawnej wizycie dziewczynek w poznańskiej słoniarni, nasze domowe słoniki otrzymały nowe, wygodne lokum i wydają się być teraz o wiele bardziej zadowolone:) Na zdjęciu widać gumowego słonika, którym bawiłam się jeszcze jako dziecko. Jego identyczny towarzysz, powinien wciąż pozostawać w zbiorach mojej siostry. Na spacer do ogrodu, wyszły również afrykańskie drewniane słoniki, wyrzeźbione przez ludowych artystów z Rwandy i Kamerunu. Taką rzeźbę możecie kupić w naszym sklepie, wspomagając tym samym naukę i dożywianie dzieci z krajów Trzeciego Świata. Słonie,…
…można pojechać do Torunia. Sklepy ze świeżutkimi piernikami znajdziemy chyba na każdej z ulic Starego Miasta, którymi łatwo przemieścić się między kolejnymi („zadaszonymi”) atrakcjami. Pierwszą z nich, było dla nas odkrywanie wszechświata w Planetarium, w którym trafiliśmy na przeznaczony dla maluchów seans przybliżający dzieciom „kosmiczne” pojęcia w czasie wirtualnej podróży przez Układ Słoneczny. Później udało nam się „bez przemakania” przemieścić do Centrum Sztuki Współczesnej. Trwa tam edukacyjna wystawa (nie tylko dla dzieci) „Kreatywny Kalendarz”. Prezentowane projekty przedmiotów codziennego użytku…
Zbliża się Dzień Dziecka, a my na wygodnej kanapie czytamy w deszczowe dni, wydaną niedawno przez Zakamarki kolorową książeczkę „Dzień Dziecka w Bullerbyn”. To niepublikowane dotychczas w Polsce opowiadanie, zostało napisane przez Astrid Lindgren wiele lat po „Dzieciach z Bullerbyn”, ukochanej książce mojego dzieciństwa. By spędzić dzień w Bullerbyn, oddałabym kiedyś wiele i nie musiałby to być wcale Dzień Dziecka. Kerstin, dwuipółletnia główna bohaterka świątecznego opowiadania, też jest raczej zwolenniczką zwykłych, bullerbynowych chwil. Z rezerwą podchodzi do prób zorganizowania…
Paleontologia dla dzieci
22 maja 2009Nie ma chyba dziecka, które nie chciałoby odkopać kiedyś w pobliskiej piaskownicy szkieletu dinozaura. Wszystkie chyba wierzą, że jest to możliwe. Moje córki spotkały już w swoim życiu kilka dinozaurów. Najczęściej czytamy o nich w książkach, ale zdarzyło nam się też już „ćwiczyć wydobywanie” szkieletu z gipsowego „zestawu małego paleontologa”. Znacznie rzadziej niż dinozaura, można za to chyba spotkać prawdziwego paleontologa. Taką okazję mieli jednak mali studenci naszego poznańskiego Uniwersytetu Dziecięcego. „Wędrówka do przeszłości, czyli nie tylko o dinozaurach”…
„…W końcu Tommy spytał: – Dlaczego szłaś tyłem? – Dlaczego szłam tyłem? – powtórzyła Pippi. – Czy nie żyjemy może w wolnym kraju? Czy nie wolno chodzić, jak się chce?” Tommy i Annika mieli szczęście, że spotkali na swojej drodze Pippi. Choć nie zostali może piratami, nie wyrośli też jednak pewnie na przemądrzałych dorosłych. Bo Pippi oczywiście nigdy nie dorosła, jest „czystą, nieskażoną kwintesencją dzieciństwa” jak pisze w książce „Pippi, dziwne dziecko”, Jacek Podsiadło. Dlaczego jest więc dla nas…
Nie wiem czy istnieje na świecie kwiat, o większej niż tulipan ilości odmian. Do tej pory wyhodowano ich kilka tysięcy rodzajów, w najrozmaitszych kształtach i kolorach. W XVII wieku, kiedy mania hodowli tulipanów ogarnęła Europę, kwiaty te mogły decydować o statusie majątkowym całych rodzin. Były źródłem niespodziewanych fortun i wielkich bankructw. Dzięki giełdowym spekulacjom, ceny niektórych cebulek kwiatowych osiągały niebotyczne rozmiary, płacono również ogromne kwoty za niszczenie tulipanów konkurencyjnych hodowców. To oczywiście awanturnicze czasy płaszcza i szpady, malowniczo opisane…