Najlepiej z alzackich miasteczek poznaliśmy Kaysersberg, w którym spędziliśmy ponad tydzień. Możecie o nim przeczytać TUTAJ. We wspomnianym wpisie znajdziecie również nasze kulinarne wspomnienia z całego pobytu w Alzacji. Kuchni tego regionu próbowaliśmy jednak w różnych miasteczkach, położonych malowniczo na szlaku win. Odwiedzaliśmy je zazwyczaj po południu, po zwiedzeniu atrakcji znajdującej się w ich pobliżu.
Colmar
To największe miasto, poza Strasburgiem, które odwiedziliśmy w Alzacji. I najbardziej popularne wśród turystów. Tu spotkaliśmy ich najwięcej w czasie całego pobytu w Alzacji. Może dlatego nie zabawiliśmy w Colmarze zbyt długo. Dzielnica zwana Małą Wenecją, to już trzecia (!) Wenecja na tegorocznej liście podróżniczej Rozalii i Zosi. Pierwsza TUTAJ, druga TUTAJ. Colmar bardzo szczyci się jednym ze swych sławnych obywateli, Augustem Bartholdi, rzeźbiarzem i architektem, który zaprojektował Statuę Wolności. Wzmianki o tym fakcie można spotkać na każdym kroku 🙂 Nie odwiedziliśmy jednak muzeum mu poświęconego, wybraliśmy Muzeum Zabawek. Wrażeniami i zdjęciami z tego miejsca dzielimy się na blogu o starych zabawkach TUTAJ.
Eguisheim
Podobnie jak Kaysersberg, miejscowość szczyci się tytułem ulubionego miasteczka Francuzów (rok 2013). Nie można się więc dziwić, że zainspirowało również twórców ostatniej filmowej wersji baśni “Piękna i Bestia”. Na domek Belli natrafiliśmy zaraz po przekroczeniu bramy miasta 🙂 Uliczka przy której się znajduje zachwyca również innymi pięknymi domostwami. Z edukacyjnych tablic rozmieszczonych wzdłuż niej można się dowiedzieć, że kolory domów pochodzą raczej z połowy XX wieku. Wcześniej na taki zbytek stać było tylko najbogatszych właścicieli. Piękny jest także placyk z fontanną ozdobioną figurą papieża Leona IX, który w XI w. urodził się w pobliskim zameczku. Zamkową wieżę, podobnie jak kościelną, zamieszkują oczywiście bociany.
Riquewihr
Wiedzieliśmy, że warto podziwiać je z położonych na pagórkach winnic. Dzień był upalny więc zdecydowaliśmy się na przejażdżkę turystyczną ciuchcią. Trwa ona ponad 0,5 godz., a audio przewodnika można wysłuchać również w języku polskim. TUTAJ znajdziecie stronę informacyjną o ciuchci.
Kientzheim
Do tego miasteczka wybraliśmy się pieszo z Kaysersberg. Możecie o tym przeczytać TUTAJ.
Ribeauville
Zachwyciliśmy się już samym wejściem do miasteczka, które swój herb postanowiło wpisać w stylowy hotel dla owadów postawiony wśród kwietnej łąki! Zaraz potem skusiliśmy się na alzacki obiad (baeckaoffa, jarret de porc au munster i salade vigneronne alsacienne), o którym pisaliśmy TUTAJ i może właśnie dlatego nie wystarczyło już nam sił by w 30. stopniowym upale wspiąć się na wzgórza trasą trzech zamków (czas przejścia to jednak ok. 3 h). Samo miasteczko jest trochę większe niż Kaysersberg, Eguisheim czy Riquewihr. Zamieszkuje je ok. 5000 mieszkańców. Spacerowaliśmy więc zalanymi słońcem uliczkami. Wzdłuż jednej z nich płynęła urokliwa, skanalizowana rzeczka. Odkryliśmy również znaki wskazujące na to, że Ribeauville, podobnie jak Kaysersberg, leży na pątniczym szlaku św. Jakuba.
Jaką pamiątkę przywieźć z Alzacji?
Oprócz win i lokalnych smakołyków o których pisaliśmy TUTAJ, stragany zachęcają do zakupu – będących symbolem Alzacji – pluszowych bocianów, a także pluszowych ciastek piernikowych. Gwarne jarmarki bożonarodzeniowe to wszakże również znak rozpoznawczy Alzacji. W sklepikach można więc znaleźć sporo foremek do wypieku pierników, no i oczywiście ceramicznych form do przyrządzania tradycyjnej baeckaoffa.
Alzackie inspiracje znajdziecie też w innych naszych wpisach. Zajrzyjcie również na naszego Instagrama. Relacje znajdziecie w zapisanych materiałach pod hasłem “Podróże”.
Komentarze