Przyjemnie jest oglądać świat przez okna naszego domu, ale czasami mamy ochotę na więcej. Więcej przestrzeni, więcej nowych wrażeń, więcej ruchu, a ostatnio i więcej śniegu. Wtedy czas wybrać się w podróż.
Tej zimy wybraliśmy włoskie Alpy, i leżące w położonej na wys. 1816 m, przepięknej, górskiej dolinie – Livigno.
Rankiem budziło nas słońce, które zaczynało odbijać się w śniegu otaczających nas górskich szczytów, a wieczorem spoglądaliśmy na stoki oświetlone reflektorami oraz na ciepłe światła położonego niżej miasteczka.
Dni spędzaliśmy przede wszystkim na nartach. Z mroźnych, wysokich gór zjeżdżaliśmy w otuloną słońcem dolinę, ciesząc się świeżym powietrzem, wszechobecnym obfitym śniegiem i pięknem krajobrazu.
Po kilkugodzinnym ruchu, przyjemnie było posiedzieć przy restauracyjnych, wystawionych na powietrze stolikach, sycąc się włoską kuchnią i alpejskim słońcem.
Dzieci cieszyły się też ze śniegowych tuneli, ślizgania w naturalnych, przebitych w śniegu zjeżdżalniach, z wystawy lodowych rzeźb i zwisających z dachów i płotów ogromnych(!) śniegowych sopli.
Nie wiem czy dziewczynki zdawały sobie sprawę, z jak wysokich gór potrafią już zjechać. Ich rekord to kilkakrotny zjazd niebieską trasą z Mottolino (2402 m) i niebiesko-czerwoną, z ostatniej stacji kolejki powyżej szczytu Costaccia (2328 m).
Równie dobrze bawiły się jednak pokonując przeszkody na dziecięcych, narciarskich placach zabaw, biorąc także udział w zawodach w slalomie.
Dzięki tej wyprawie, w pełni nacieszyliśmy się zimą i teraz możemy spokojnie czekać na wiosnę.
3 komentarze
Patrząc na te zdjęcia zastanawiam się, dlaczego człowiek z tak wielką tęsknotą wypatruje wiosny…
[…] zeszłym roku jeździliśmy na nartach we włoskim Livigno. Tym razem nie pojechaliśmy w Alpy. Tam gdzie spędziliśmy nasze zimowe wakacje było jednak […]
Świetne zdjęcia. Narty w Livigno to świetne miejsce na zimowe szaleństwo. Nie bez powodu jest tak oblegane przez turystów. Mają najlepsze stoki. Pozdrawiam