Bath jest jednym z ładniejszych miast jakie kiedykolwiek widziałam. Pięknie położone wśród wzgórz, świetnie rozplanowane urbanistycznie, z mnóstwem zieleni i starych domów zbudowanych z miejscowego kamienia. Nie dziwi, że zostało wpisane na listę UNESCO.
Najwięcej turystów gromadzi się w łaźniach, które zbudowali tu – wokół jedynych w Anglii – gorących źródeł – Rzymianie. Urządzone w miejscu świątyni i starożytnego spa, muzeum jest ciekawe i nowoczesne, i dzieciom (mimo zakazu moczenia się w źródlanej wodzie) nie będzie się tu nudzić.
Trasa zwiedzania wiedzie mrocznymi korytarzami, wśród przechadzających się mężczyzn w togach i utrefionych matron. Dzięki wyświetlanym na ścianach ruchomym obrazom, wydaje się jakby rzymskie duchy wciąż przebywały w tym miejscu.
Można zajrzeć do podziemnych czeluści skąd wypływają gorące wody…
…a odkryte zabytki są nie tylko opisane, ale też w większości zrekonstruowane, tak by można im się bliżej przyjrzeć, dotknąć, a nawet wypróbować jak działały…
Zgodnie z najpopularniejszym chyba turystycznym rytuałem, Zosia wrzuciła polską monetę do sadzawki wokół której rozsiadły się rzymskie cienie…
Bardzo ciekawa była również ta interaktywna makieta. Dotykając, którejś z poruszających się tu postaci, wywoływało się ją na ekranie. W ten sposób, również niewolnicy stanowiący obsługę łaźni, mieli szansę opowiedzieć o sobie…
Po zwiedzeniu łaźni, mieliśmy wielką ochotę na kąpiel w leżącym nieopodal współczesnym spa. Niestety, nie mogą tam wchodzić dzieci poniżej 12 lat, więc wybraliśmy się na spacer po mieście. Domy zbudowane są wokół zielonych skwerów, a centrum otaczają parki i drzewa…
Podnosząc wzrok jeszcze wyżej, widzi się otaczające miasto wzgórza.
Plac zabaw usytuowany w jednym z parków, zbudowano chyba wg podobnego założenia jak miasto;) Zjeżdżalnie, karuzele i drabinki rozłożono na małych pagórkach. W wydzielonym miejscu znajduje się tu również strefa dla – jeżdżących na rolkach, sportowych rowerach – nastolatków.
Częścią parku, był również ogrodzony, ale otwarty dla wszystkich, ogród botaniczny. Pełen zacisznych zakątków, romantycznych ławeczek i zwierzaków.
Dzięki pięknej pogodzie, mogliśmy długo cieszyć się podziwianiem miasta. Najciekawszym dla mnie miejscem, była chyba przestrzeń zwana the Circus. Nie mogliśmy napatrzeć się na otoczone żelaznymi płotami miniaturowe ogródeczki, do których schodziło się po stromych schodach do poziomu piwnicy.
Bardzo chciałabym tu jeszcze wrócić.
/
Komentarze
Zaskakujące , proste i ciekawe rozwiązanie , przewodnikami po muzeum są cienie dawnych pracowników i klientów łaźni , to mi się bardzo podoba .
Chyba panuje tam niesamowity nastrój , próbuje to sobie wyobrazić .
Bardzo ładne i urokliwe miejsca odwiedziłyście , a wiewiórka rozpłaszczona na drzewie głową w dół bardzo mnie rozśmieszyła , fajne ujęcie .
Pozdrawiam Yrsa
Yrso.
Pomysł rzymskich cieni w Bath jest świetny. Bardzo pasuje tu wszystko do siebie, a nastrój jest niesamowity.
Wiewiórki są chyba prawie oswojone bo wcale się nas nie bały. Widać nikt nie wyrządza im krzywdy.
Dziękujemy za miłe odwiedziny:)