Odwiedziłam dzieci. Poskakałam na trampolinie i zjadłam zielone gąski. Potem zaproszono mnie nawet do restauracji. Menu było przebogate. Wybrałam ogromną sałatkę… …i jeszcze jajecznicę z szynką oraz drugą sałatkę owocową (też z szynką;)…
Wspominałam już o trampolinie i kocie w domu mojej siostry, w którym dziewczynki spędzają część wakacji. W dzisiejszej relacji ich cioci, te dwie atrakcje występują w roli głównej, wraz z zielonymi gąskami: W tym roku, w moim ogrodzie, pojawiła się trampolina. Nie jest ona może ogromna, ale w zupełności wystarcza na szaleńcze wyskoki. Dziewczynki spędzają na niej dużo czasu. Nie tylko skaczą i wykonują dziwne figury, ale też opalają się na niej i czytają. Pod trampoliną bardzo lubi chować…
Tramwajowa wyprawa do krainy starych zabawek
11 sierpnia 2009Jazda tramwajem była dla mnie czymś bardzo zwyczajnym. Jako dziecko, mieszkałam w centrum Poznania, w miejscu gdzie krzyżowało się wiele tramwajowych linii, z których korzystaliśmy na co dzień. Nie myślałam wtedy, że dla moich dzieci tramwajowa przejażdżka będzie kiedyś dużą atrakcją. Planowałyśmy ją od dłuższego czasu i w końcu wykorzystując wakacyjny, wolny od pracy i szkoły dzień wyruszyłyśmy na przystanek. Zielony wagon „ósemki”, którym przyszło nam podróżować, pamiętał pewnie jeszcze czasy mojego dzieciństwa, ale dzieciom, jazda pełna „szarpnięć” i…
W szkole podstawowej, jednym z ciekawszych przedmiotów były zajęcia praktyczno-techniczne („zpt”). Na tych lekcjach przygotowywaliśmy sałatki, zbijaliśmy karmniki dla ptaków, szydełkowaliśmy szaliki i szyliśmy bluzki z pieluchy. Co ciekawe, we wszystkich tych pracach brała udział cała klasa, niedzielona wg „zadań dziewczęcych i chłopięcych.” Na takich właśnie zajęciach wykonywaliśmy również marionetki. Skonstruowane były z małych plastikowych piłeczek wielkości piłeczki pingpongowej i przedstawiały strusia. Piłeczki kupowaliśmy w sklepie sportowym i dziurkowaliśmy za pomocą rozgrzanego nad palnikiem drucika, a potem nawlekaliśmy je…
W pierwszych latach szkoły podstawowej dużą popularnością cieszyły się w moim koleżeńskim gronie, wszelkiego rodzaju pamiętniki i zeszyty ze „złotymi myślami”, do których namiętnie się nawzajem wpisywałyśmy. W moich „pudłach ze skarbami” przechowuję kilka pamiętników, ale opasły zeszyt „złotych myśli” zaginął w czasie przeprowadzek. Był to przykład sympatycznego łańcuszka, trochę podobnego do tego, który za pośrednictwem Magdy z Wichrowych Wzgórz trafił właśnie do mojego bloga. Główną zasadą jest napisanie kilku rzeczy o sobie i rozesłanie kolejnych zaproszeń do innych…
„…W końcu Tommy spytał: – Dlaczego szłaś tyłem? – Dlaczego szłam tyłem? – powtórzyła Pippi. – Czy nie żyjemy może w wolnym kraju? Czy nie wolno chodzić, jak się chce?” Tommy i Annika mieli szczęście, że spotkali na swojej drodze Pippi. Choć nie zostali może piratami, nie wyrośli też jednak pewnie na przemądrzałych dorosłych. Bo Pippi oczywiście nigdy nie dorosła, jest „czystą, nieskażoną kwintesencją dzieciństwa” jak pisze w książce „Pippi, dziwne dziecko”, Jacek Podsiadło. Dlaczego jest więc dla nas…
Kiedy moja starsza córka poprosiła mnie pierwszy raz o zorganizowanie w domu jej urodzinowego przyjęcia dla przyjaciół, ucieszyłam się bardzo. Po pierwszym „zachłyśnięciu się” zbiorowymi imprezami organizowanymi w „małpich gajach”, zauważyłam, że dzieci są już po prostu znudzone powtarzalnością urodzinowych rytuałów. Po kilku latach uczęszczania do placówek przedszkolnych i szkolnych, urodziny organizowane prawie dla całej grupy czy klasy szkolnej, a więc prawie dwa razy w miesiącu, stają się też wręcz udręką organizacyjną dla rodziców. My wyłamaliśmy się z tego…
Kiedy byłam dzieckiem, w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, wstawałam zawsze bardzo wcześnie rano. Razem z siostrą, starałyśmy się pokonać niedługi odcinek drogi do kościoła i wrócić później do domu, w możliwie suchych ubraniach. Nigdy nam się to nie udawało. Przy wyjściu z kościoła czekali już nasi podwórkowi koledzy z napełnionymi wodą, różnej wielkości pojemnikami. Rozpoczynała się hałaśliwa gonitwa w kierunku naszej kamienicy, gdzie niestety również nie było się w ten dzień bezpiecznym. Na ulicy stała intensywnie użytkowana w „lany…
Odyseja Umysłu to międzynarodowy konkurs dla dzieci i młodzieży, w nietuzinkowy sposób sprawdzający kreatywność, zdolność do rozwiązywania złożonych problemów i promujący grupową współpracę. Idea konkursu powstała w Stanach Zjednoczonych w 1978 roku. Każdego roku mają tam miejsce światowe finały drużynowych zmagań. W całym konkursie uczestniczy kilkaset tysięcy uczniów i studentów z całego świata. W sobotę wzięła w nim udział również moja 10-letnia córka, wraz z grupą przyjaciół ze szkoły. Ich szkołę reprezentowały dwie dziecięce, siedmioosobowe drużyny. Każda drużyn…
Muzyka z „Dziadka do Orzechów”, od czasu gdy dzieci obejrzały baletowe przedstawienie w Poznaniu, intensywniej towarzyszy naszemu życiu. Ostatnio, mieliśmy również okazję spotkać mnóstwo prawdziwych, drewnianych figurek dziadka do orzechów. Taką figurkę można kupić, jako pamiątkę z Norymbergii, miasta w którym rozgrywa się akcja opowieści Hoffmann’a.…