Moja młodsza córka nie lubi pomidorów. Nie chce nawet siedzieć przy stole przy którym ktoś go je. Do dziś wspomina natomiast nasze wakacje na wsi, kiedy zrywała z krzaczków nagrzane słońcem, pachnące latem słodkie pomidory i zajadała ze smakiem.
Twierdzi, że pomidory które kupujemy w sklepie są nieprawdziwe i ma chyba rację:)
Kiedy ja byłam mała, nigdy nie jedliśmy warzyw ze sklepu, wszystkie pochodziły z ogrodu, a w większości wypadków my, dzieci uczestniczyliśmy w ich sadzeniu, pielęgnowaniu i zbieraniu.
W czasie sezonu pomidorowego, w domu stały kosze wypełnione czerwonymi i malinowymi okazami. Zjadaliśmy ich wtedy mnóstwo, a dodatkowo mama przerabiała je na przecier i zaprawiała w całości, obrane ze skórki na zimową sałatkę.
Moi rodzice i siostra nadal sadzą w swoich ogródkach trochę pomidorowych krzaczków. W tym roku, w ten ogrodniczy proces postanowiliśmy włączyć też dzieci.
Dziewczynki zasadziły więc same, całą rabatkę pomidorów w warzywniku mojej siostry.
Będą tam teraz zaglądać w oczekiwaniu na pierwsze zbiory. Cały warzywnik jest zresztą pełen smakowitości, więc zawsze jest tam coś do odkrycia.
Kiedy chodziłyśmy z siostrą do przedszkola – bądź co bądź w środku miasta –co jakiś czas zaglądaliśmy z panią do warzywnego ogródka prowadzonego przy przedszkolu. Były to na pewno ważne lekcje dla miejskich dzieci. Z wyhodowanych warzyw robiliśmy też kukiełki do teatrzyku i myślę, że żadnemu dziecku nie myliła się natka pietruszki z nacią marchwi, jak zdarzyło się to kiedyś pewnemu mojemu znajomemu;)
Czy wokół was są teraz jakieś przedszkola, które prowadzą ogródek edukacyjny dla dzieci? Ja na razie takiego nie spotkałam, a przecież mógłby być on nawet ciekawszy dla dzieci niż kolejny plac zabaw.
Mam nadzieję, że nigdy nie zabraknie nam prawdziwych owoców i warzyw na stołach, a wszystkie dzieci będą potrafiły odróżniać pomidora od ziemniaka;)
httpv://www.youtube.com/watch?v=bGYs4KS_djg
/
Komentarze
Chciałam napisać o mojej miłości do pomidora , ale obejrzałam filmik i wymiękłam . Szok ! dzieci znają tylko frytki i ketchup , a nie wiedzą jak wygląda pomidor i ziemniak .
Pozdrawiam serdecznie -Yrsa
Ha, właśnie mam to samo odczucie co Yrsa po obejrzeniu filmiku!
I obawiam się, że w polskim przedszkolu lub szkole niekoniecznie byłoby dużo lepiej 🙁
Super macie ten warzywnik! Mnie się jakoś nie bardzo chce zakładać, bo nie mam czasu ani ochoty przy tym chodzić ( a trzeba!). Mamy za to sporo drzewek owocowych i krzaczków porzeczek i jagód.
A u mojego dziecka w przedszkolu tez jakiś tam ogródek jest, a poza tym oni zawsze na jesieni mają edukacyjne przedstawienie “Na straganie” i robią sami taki wielki stragan ze wszystkimi dostępnymi warzywami i owocami, więc nie jest tak źle. Zwłaszcza, że moje dziecko, już w wieku trzech lat, w sklepie domagało się głośno zakupu brukselek lub brokułów czy kalafiora wzbudzając ogólne zainteresowanie 🙂
Wspaniały warzywnik! I cały wpis smakowity, na wspomnienie pachnących pomidorów ślinka mi leci 🙂 Ma rację Córcia, że te sklepowe, zwłaszcza “hipermarketowe” są nieprawdziwe. A poza tym, żadne warzywa nie smakują tak jak własne i to cudnie, że dziewczynki dbają o własne roślinki – przed Wami lato pełne pachnących uczt 🙂
Ja w dziecinstwie tez mialam wszystkie warzywa z ogrodu. Mialam nawet wlasne grzadki, gdzie sadzilam rzodkiewke, salate i marchewke. Mielismy w ogrodzie warzywa i owoce, jakich dusza zapragnie, u mojej babci i dziadka dodatkowo jeszcze inne, tych, ktprych braklo w naszym i ktore dostawalismy na zime. Dziadek mial dwie szklarnie i nawet gdy bylo zimno tam zrywalam pomidory (mieli kilka odmian) i ogorki. Po owoce tez chodzilam do ogrodu 🙂
Dzis wprawdzie nie mam wlasnego ogrodu, ale warzyw i owocow nie kupuje w sklepach. Zawsze na rynku, a mam pod domem niemal znakomity, z fantastycznymi produktami, ktore dojrzewaja najczesciej w warunkach naturalnych. Smakuja jak te, ktore pamietam z dziecinstwa 🙂 Kupuje tez wiele takich, ktorych nie znam z dziecinstwa, a ktore wykorzystuje do moich tajskich czy indyjskich potraw. I dziwie sie czasem, jak mozna przy tak olbrzymim wyborze pysznych warzyw i owocow nie byc wegetarianinem…
Dziękuję Wam za miłe odwiedziny i pozdrawiam serdecznie:)
Mam nadzieję, że wrócimy jeszcze do tych pomidorów kiedy zaowocują!
Ja, podobnie jak Agnieszka, wyroslam w miescie i niestety nie mialam dzialki lub rodziny poza miastem.
I do teraz nie jestem pewna jak rosna pewne warzywa i owoce. Rozpoznam jablka i pomidory ale cukinie od ogorka nie zawsze odroznie,biala rzepe od selera i od pietrszuki tez nie koniecznie, nie wspminajac o warzywach ktore nie wiem jak wygladaja: karczoch, kawon, jarmuż i pewnie wiele innych:-) Chyba ze sa na straganie i maja podpis.
A jezeli widze tylko wystajace liscie z ziemi to od biedy rozpoznam szczypiorek:-)