Moje pierwsze rowerowe wspomnienia wiążą się z wiklinowym fotelikiem mocowanym z przodu ogromnego, czarnego roweru babci. Podobny fotelik montowano również na rowerze dziadka. Siedząc w nich, tyłem do kierunku jazdy, a przodem do rodziców – jeździłyśmy z siostrą na jeżyny do pobliskiego lasu. Nikt nie słyszał wtedy o kaskach, bezpiecznych zapięciach i drogach rowerowych, z których mogą korzystać już nasze dzieci.
Na pierwszą, dłuższą rowerową wyprawę zabraliśmy naszą najstarszą córkę gdy miała 15 miesięcy. Wakacje spędziliśmy wtedy na Kaszubach, jeżdżąc codziennie rowerami po leśnych i polnych drogach. Pokonywane odcinki nie były bardzo długie bo nasze dziecko po jakimś czasie po prostu zasypiało w foteliku. Wtedy zazwyczaj zatrzymywaliśmy się, rozkładaliśmy koc, poduszkę dla dziecka i książki dla siebie:)
W następnym roku, jeździliśmy już po świetnie przygotowanych drogach rowerowych na duńskiej wyspie Bornholm. Nie brakuje tam atrakcji dla rodziców i dla dzieci, a na dłuższy odpoczynek można zjechać na plażę.
Polecam takie wakacje wszystkim rodzicom ruchliwych – rocznych i dwuletnich –maluchów:)
Nasza młodsza córka miała okazję zakosztować większego komfortu jazdy – w doczepianej do roweru przyczepce. Jej starsza siostra towarzyszyła nam już na własnym rowerze. W ten sposób jeździliśmy trochę po Szwecji.
W zeszłym roku nasza sześciolatka nauczyła się jeździć sama. Wiosną udoskonaliła hamowanie i jeździmy już na krótkie wycieczki po okolicy.
W tym roku nie zabieramy rowerów na wakacje, ale planujemy już nową wyprawę na kolejny sezon. Może znowu Dania, może Holandia?
A może napiszecie do nas, jeżeli spędziliście gdzieś z dziećmi ciekawe rowerowe wakacje?
/
Komentarze
Ależ zbieg okoliczności , właśnie wróciłam z przejażdżki rowerowej z moją siostrzenicą .Jeździłyśmy po osiedlu na próbę , sprawdzić stan techniczny roweru . Jeździmy tandemem , trochę to męczące , ale przynajmniej spalam więcej kalorii .
Przyznam się ,że nigdy nie byłam na wakacjach rowerowych , a jeżdżę na rowerze od małego dziecka , zaczynałam na czterokołowym , potem bez bocznych kółek , następnie młodzieżowy , składak, traper, gazela, teraz tzw.miejski z koszyczkiem i wysoką kierownicą .
Wasze wakacje są bardzo ciekawe i macie piękny sprzęt .
Życzę kolejnych udanych wypraw rowerowych i wielu miłych wrażeń .Pozdrawiam Yrsa
Wspaniałe wspomnienia!! Ten Dzióbdziuś maleńki uśpiony w foteliku – słodki, prześliczny 🙂 Zachwyciłam się też tą przyczepką – wspaniała sprawa, wygląda rewelacyjnie i na pewno dużo radości dla dzieciaczka. Kiedyś rozważałam tę opcję u nas ale nasze Szkraby zaczęły już wojować siedząc razem w podwójnym wózku, więc czułam podskórnie, że w takiej przyczepce to byłyby ciągłe zaczepki 🙂 Podziwiam, że jesteście taką cudną rowerową rodziną, na pewno dziewczynki będą miały piękne wspomnienia, i przeżyć, i widoków, i całej tej turystycznej frajdy. Pozazdrościć 🙂
Yrso.
Zawsze chciałam pojeździć na tandemie! Wydaje mi się to trudne.
Nauczyłam się dość późno jeździć, a pierwszy rower był okropny – odziedziczony po kuzynie. Nie zapomnę jednak jaką radość mi sprawił. Pozdrawiam wakacyjnie:)
Magdo.
Trudno mi dziś uwierzyć, że ten dzidziuś na zdjęciu ma obecnie 12 lat:)
Dzieci ładowałam na rowerowy fotelik, bo to był najlepszy sposób na ich opanowanie:) Wózkiem każda pogardzała. Przyczepka jest dwuosobowa, ale trzeba mieć też sporo siły by ciągnąć w niej dłużej dorastające dzieci. Dziecko jest też na pewno w niej bezpieczniejsze niż w foteliku – zwłaszcza właśnie takie już cięższe. Nasza córka wyobrażała sobie, że jest Kopciuszkiem, który jedzie na bal:)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Pamiętam foteliki wiklinowe na rower. Ostatnio widziałam jedną mamę, jak taki miała i całkiem dobrze sobie radziła. Nam też się podobają takie wakacje – na razie zaczynamy wokół domu, w pobliżu, po kilkanaście km, ale w domyśle kiedyś pewnie na dłużej i dalej. Marzy nam się Dania – tym bardziej, że mam tam siostrę, która nas ciągle zaprasza i zaprasza, więc pewnie skorzystamy, ale jeszcze nie teraz. Może w przyszłym roku. Na razie cierpnę, gdy mijają nas samochody i nie zwalniają. Widzę, jak mój Tomek jadący na swoim rowerku boi się i nie czuje się pewnie. Wtedy to faktycznie żadna przyjemność, ale czasem musimy dojechać do bezpiecznego szlaku albo lasu. Mój mąż grzmi i obiecuje akcję w powiecie pod hasłem “Jadę samochodem ale jestem duchem z rowerzystami” – na razie myśli i myśli, może coś wymyśli. mam nadzieję, ze to przyniesie skutek.
be.el
Akcję w razie czego poprę albo skopiuję u nas:)
Moim zdaniem zachowania kierowców powinny być w pewnym sensie wymuszone przez organizację ruchu, istnienie ścieżek rowerowych i wszystkiego co jest z tym związane.
Najłatwiej chyba kopiować gotowe rozwiązania – ot choćby właśnie duńskie.
To może w końcu wyjedziemy do tej Danii, by coś skopiować:))) Na naszym terenie jest dużo bocznych dróg, na których ruch jest niewielki i nie trzeba budować specjalnie ścieżki rowerowej. W dodatku jedzie się najczęściej w szpalerze pięknych dających cień starych drzew – lip, czereśni, jabłoni, akacji. Pamiętają one zapewne czasy zaborów i Chłapowskiego. A co do akcji – to sprawa jest jak najbardziej poważna – właśnie mąż zaangażował całą rodzinę do wymyślenia hasła przewodniego. Może wyjść z tego fajna rzecz. W każdym razie ja widząc rodzinkę na rowerach zwalniam, przejeżdżam powoli, czasem wręcz się zatrzymuje, by nie wystraszyć maluchów.
My właśnie planujemy nasz pierwszy rodzinny rowerowy wyjazd 🙂 i też wybraliśmy Kaszuby 🙂 zabieramy Mateuszka który ma 14 miesięcy i jedziemy na tydzień, mam nadzieję że nam pogoda dopisze 🙂
be.el.
Mieszkacie w pięknej okolicy. Jeździliśmy tam kiedyś specjalnie na rowery – wspaniałe nasadzenia śródpolne, zabytki i ciekawa historia. Kiedyś przejachaliśmy też Kopaszewską Drogą Krzyżową, ale szlak był trochę zarośnięty i musieliśmy przenosić rowery.
Akcji życzę powodzenia:)
Aerin.
Dobry wybór, na pewno będzieci mieć ciekawe wspomnienia:) Życzę przyjemnej wycieczki.
Bardzo dobry pomysł. Ja mam córeczkę, która ma niecały roczek, więc jej jeszcze nie wożę, ale jeszcze trochę i myślę, że również będzie ze mną tak jeździć. Ja sama uwielbiam jeździć rowerem, jednak w czasie ciąży i po porodzie w ogóle nie jeździłam, ale chętnie wrócę. Będzie razem z Zuzią mykać przez łąki.