Rzęsisty deszcz w ostatnich tygodniach nie pozwolił nam spędzać zbyt wiele czasu w ogrodzie. Kiedy na początku wiosny rozwieszaliśmy hamak między drzewami, kwitły śliwy, a my czekaliśmy na kolejne ciepłe dni.
Wtedy też zabrałam się za porządkowanie ogrodu po zimie. W naszym ogrodzie rośnie ponad dwadzieścia brzóz, toteż na rabatach znajdowałam sporo ich siewek, dziwiąc się, że potrafiły rosnąć nawet miedzy kamieniami skalniaka.
Kilka takich maleńkich brzózek zostało ocalonych przez moją młodszą córkę i przesadzonych do plastikowych doniczek. Po kilku dniach wykopałam jednak prawdziwie sensacyjne znalezisko – kiełkujący z żołędzia mały dąbek.
Ten okaz został również natychmiast zasadzony w doniczce.
Przez kolejne dni, hodowla miała zapewnione bezobsługowe podlewanie deszczówką, więc miała się całkiem dobrze. W ostatnią sobotę zaświeciło na dłużej słońce, znikły meszki i znów mogliśmy umościć się w hamaku.
Tym razem nie oglądaliśmy już kwiatów śliwy, ale połyskujące w słońcu liście – podtrzymującego hamak z drugiej strony – młodego dębu.
Nie mogłam zbyt długo leniuchować bo rozrośnięte po deszczach chwasty wymagały stanowczej interwencji. Wśród nich zaczęłam odkrywać coraz to nowe siewki, wyrastające z żołędzi naszych ogrodowych dębów.
Nasza najmłodsza ogrodniczka znów miała mnóstwo pracy!
Powstało prawdziwe przedszkole dla małych brzózek i dębów.
Na razie rosną sobie w doniczkach, ale w planach mamy już zalesianie wybranych obszarów niedaleko naszego domu;)
/
Komentarze
Trzymam kciuki Dziewczyny!! Jesteście niesamowite !! 🙂 Pozdrawiam 🙂
Dziękujemy za wsparcie:)