Planowałam wycieczkę pociągiem. Tak podróżowała ostatnio do Warszawy moja starsza córka, która ze swoja klasą wybrała się na przedstawienie teatralne. Okazało się jednak, że w Warszawie spędzimy kilka dni, po części służbowo, dlatego zapakowaliśmy jednak bagaże i dzieci do auta.
Moja młodsza córka była najpierw trochę rozczarowana tym faktem, a pierwsze wrażenia z przejazdu przez miasto, również nie były pozytywne. Jak twierdziła, inaczej wyobrażała sobie stolicę Polski. No cóż, miałam okazję by porozmawiać z dziećmi o tym jak bardzo zburzona była Warszawa i jak bardzo miało to wpływ na jej obecny wygląd.
W czasie naszego pobytu wielokrotnie miałyśmy okazję wrócić do tego wątku i porozmawiać o historii. W Warszawie, w różnych miejscach przypomina się o jej krwawych dziejach. Znaleźć można opisy, wyeksponowane pamiątki i fotografie.
Odwiedziliśmy Muzeum Powstania Warszawskiego…
W muzeum znalazłyśmy pierwowzór „Superfarmera” – jednej z naszych ulubionych gier. To oczywiście „Hodowla zwierzątek”, wymyślona w 1943 roku przez warszawskiego profesora matematyki Karola Borsuka, której sprzedaż była sposobem dla jego rodziny na utrzymanie się w czasie okupacji. Większość egzemplarzy spłonęła wraz z miastem w czasie Powstania, ale jeden na szczęście zachował się poza Warszawą.
W muzeum kupiłyśmy też okolicznościową puszkę z cukierkami, która towarzyszyła nam w dalszych wędrówkach.
Zapaliłyśmy znicze na powązkowskim cmentarzu wojskowym…
Byłyśmy przy Grobie Nieznanego Żołnierza, w Zamku Królewskim i dużo spacerowałyśmy ulicami…
Jedne z naszych ciekawszych odkryć to odbojniki w kształcie krasnali…
…i ekologiczny karmnik dla ptaków zrobiony z plastikowej butelki.
Było trochę zimno, trochę padało, ale rozgrzewaliśmy się w sympatycznych, warszawskich restauracjach. Sił musiało również wystarczyć na przejażdżkę metrem…
…i wjazd na trzydzieste piętro Pałacu Kultury.
Przy okazji odwiedziliśmy mieszczące się w Pałacu, Muzeum Ewolucji z wystawą dinozaurów i wypchanymi zwierzętami.
Dzieciom bardzo podobało się również w Zachęcie…
Młodsza córka ostatecznie polubiła Warszawę po wizycie u swojej kuzynki, szczęśliwej właścicielki czarnego labradora o imieniu Benia. Pies podbił jej serce całkowicie, ale niestety nie mogliśmy go zabrać do Poznania. Musi wystarczyć powieszony na drzwiach pokoju portret.
Komentarze
byłyście w Warszawie i nie dałaś znać?
kurcze… byłaby szansa poznania sporej części bajkopisarek na żywo 🙂
nic to – innym razem 🙂
a tak poważnie – portret labradora jest wspaniały 🙂
przsyłam warszawskie pozdrowienia
Peggy – 1/10 składu Bajkopisarek
Następnym razem się odezwiemy. A może kiedyś odbędzie się w Warszawie jakieś spotkanie bajkopisarek?;)
[…] W Poznaniu zostawiliśmy zimę i Warszawa przywitała nas piękną wiosenną pogodą. Dlatego wszędzie poruszaliśmy się pieszo. W ciągu trzech dni udało nam się wiele zobaczyć – nowe dla nas miejsca i główne trakty, które dziewczynki poznały już wcześniej. […]