„Gdybym miał gitarę…” to piosenka śpiewana chyba na wszystkich koloniach i obozach. Znalazłam ją w śpiewniku mojej starszej córki, która właśnie wróciła z kolejnej w swoim życiu kolonii.
Znalazłam też kilka innych znajomych piosenek, ale i utwory Myslovitz, Szymona Wydry, Moniki Brodki, których nie śpiewaliśmy oczywiście za moich kolonijnych czasów. Wszystkich piosenek uczy się teraz z zapałem młodsza siostra naszej kolonistki, która już zaczęła przygotowywać się, a nawet pakować do swojego pierwszego wyjazdu. Ma on nastąpić co prawda dopiero w przyszłe wakacje, ale warto być już przygotowanym;)
Codziennie oglądamy też zdjęcia z kolonii, co zabrało nam już dobre kilka godzin. Zdjęć – zapisanych na 3 płytach – jest chyba z 1000, a każde wzbogacone zostaje podczas pokazu stosownym komentarzem. Zdjęcia przywiezione zostały również w aparacie fotograficznym córki, a jest ich również sporo, bo tematem przewodnim tych artystycznych kolonii, były – oprócz tańca i technik plastycznych – warsztaty fotograficzne. Jak zauważyłam, najchętniej fotografowanym obiektem były zwierzęta zamieszkujące pobliskie jezioro i pensjonatowe podwórko, w tym kilka miejscowych psów.
Nasi rodzice nie byli chyba poinformowani o naszych wyjazdach w tak szczegółowy sposób. Z drugiej strony, kolonie były kiedyś znacznie dłuższe, a rodzice odwiedzali nas zawsze w jedną z niedziel. Dziewczynki bardzo chętnie słuchają naszych wspomnień. Porównujemy listy, śpiewniki i zdjęcia.
Mój mąż, mimo wielokrotnego pobytu na koloniach, zachował jedynie jako pamiątkę odznakę z napisem „Dziecko Neptuna”, która to pozostała mu po obozie żeglarskim.
Natomiast w moich zbiorach, kryje się trochę więcej kolonijnych skarbów. Mam zdjęcia zrobione podczas odwiedzin rodziców, w czasie moich pierwszych kolonii w Złotowie. Miałam wtedy 8 lat i pisałam mnóstwo listów w kopertach zaadresowanych wcześniej przez mamę. Niektóre z nich jeszcze znalazłam. Pokazałam też dziewczynkom okraszoną pamiątkowymi podpisami kolonijną chustę i pamiętnik pisany podczas któregoś z kolejnych wyjazdów.
Kolonie mojej córki przypominały trochę te na które ja jeździłam, były jednak zdecydowanie bardziej kameralne, a dzieci miały więcej ciekawych zajęć. Oprócz porannej gimnastyki, zbierania jagód…
…gry w „dwa ognie”, ogniska, wycieczek, kąpieli w jeziorze i konkursów na piaskową rzeźbę…
…uczyły się fotografowania, szydełkowania, decoupage’u…
…oraz wypiekania i malowania ślicznych aniołków z masy solnej.
Chciałabym znów pojechać na kolonie:)
Na szczęście czas wakacji nastał właśnie dla całej naszej rodziny i jutro wyruszamy w podróż!
Mam nadzieję, że będzie ciekawie, a wakacje udane, czego i Wam życzę:)
/
Komentarze
Udanych wakacji Wam życzę !!!
Kolonie ?, byłam raz i dziękuje , straszna nuda, ciągle plaża , a ja z tych bardziej cień miłujących , do wody na komendę i tylko 1 raz dziennie . Może teraz bym się odnalazła na koloni bo decu lubię robić , wytwarzać aniołki bym się nauczyła , a jagody zbieram najszybciej z całej rodziny , tylko ze śpiewem mam problem /lepiej słucham niż śpiewam heheheh.
Pozdrawiam Yrsa
Piękne wspomnienia! Wyobrażam sobie jak miło Wam się siedzi razem, ogląda zdjęcia i pamiątki, ciepło, rodzinnie, domowo. Trochę się spóźniłam z życzeniami udanej, niezapomnianej podróży ale myślami jestem z Wami i mam nadzieję, że bawicie się wspaniale. Serdecznie pozdrawiam, Magda z dziećmi.
Dziękuję Wam za życzenia:)
Z udanych wakacji już wróciliśmy, a weekend minął nam na przepakowaniu dzieci i odtransportowaniu do dziadków:)
Pozdrawiam serdecznie!