Dziś, na graniczącej z naszym ogrodem, niezamieszkanej działce kosiliśmy trawę, która przerastała przez płot. Wśród chaszczy odkryliśmy małe, niedawno urodzone kotki. Ukryte były w wymoszczonej trawą niecce, przykryte gałęziami, niesamowicie dobrze schowane. Jeszcze nie wydawały żadnych odgłosów, więc cud, że je zauważyliśmy. Małe, pasiaste kłębuszki, oglądaliśmy z pewnej odległości by ich nie niepokoić.
Trudno nam było je policzyć, ale były chyba trzy. Baliśmy się, że zostały porzucone, jednak w pobliżu pojawiła się ich czarna mama. Odeszliśmy więc szybko, a kotka szybko wróciła do dzieci. Myślę, że za kilka dni zaczną dokazywać w trawie, i wtedy będziemy je częściej widywać, zwłaszcza, że okno pokoju starszej córki znajduje się na wprost ich kryjówki.
Udało mi się zrobić dwa zdjęcia, które z racji zachowania odpowiedniego dystansu, nie pokazują dokładnie kotków, ale my też tak je widzieliśmy.
Za to na tym rysunku, moja młodsza córka przedstawiła kocią rodzinkę dokładnie:
Dalsza część dnia, zdominowana była oczywiście rozmowami o kotkach.
Poczytałyśmy też o nich w jednej z naszych ulubionych książek o zwierzętach, dziecięcej encyklopedii Larousse’a o zwierzęcych dzieciach „Ma première encyclopédie des bébés animaux”. Ta znakomita książka, z pięknymi zdjęciami, nie została chyba jeszcze wydana po polsku. Czytamy ją bardzo często, a że jest po francusku, dzieci świetnie już rozumieją wiele, powtarzających się fraz. Dziś powtórzyły słownictwo związane z kotami:)
Zrobiłyśmy też kocie origami. Do złożenia „kotków” wykorzystałyśmy znany nam wzór „małego wilczka”, dostosowany do okoliczności odpowiednią korektą rysunkową:)
Komentarze