Ostatnie złotojesienne dni już chyba za nami. Cieszę się, że udało nam się jeszcze nałapać promieni słońca – pracując w ogrodzie, wędrując z koziołkami i spacerując…
Na poznańską cytadelę zawędrowaliśmy 11 listopada. To park, który trudno przemierzyć w ciągu jednej przechadzki. Mnóstwo tu ciekawych zakątków, ale tym razem wybraliśmy cmentarze na stokach. Większość z nich to groby wojenne różnych narodowości, różnych wojen…
Spacerowaliśmy tu prawie dwie godziny, pokazując dzieciom najciekawsze miejsca i sami znajdujac niespodzianki.
Na cmentarzu brytyjskim, przy każdym nagrobku położono czerwone maki, ale wciąż kwitły tu również prawdziwe czerwone róże…
A oto nagrobek „witaszkowców”. O nieprawdopodobnej historii dzieci doktora Witaszka pisałam na blogu TUTAJ…
Daleko od gwarnej parady św. Marcina, armatnich wystrzałów na Placu Wolności, ale bardzo blisko Święta Niepodległości.
/
Komentarze