Wczoraj powrócił do nas na chwilę bożonarodzeniowy nastrój. Wszystko za sprawą baletowej opowieści wigilijnej „Dziadek do Orzechów”.
Jej czar potęguje się właśnie zimą, kiedy zziębnięte dzieci zasiadają na widowni, a na scenie trwają przygotowania do Wigilii i zapalają się świeczki na ogromnej choince.
Urok „Dziadka do Orzechów” tkwi oczywiście w muzyce, w sztuce baletu, choreografii, ale też w dużej mierze w scenografii. Ta, którą możemy oglądać w poznańskim Teatrze Wielkim, podkreśla baśniowy nastrój. Gra świateł, wirujące płatki śniegu i kwiatów, tańczące dzieci, wielkie myszy ze świecącymi oczyma, ołowiane żołnierzyki – wszystko to zachwyca dzieci, nawet te całkiem nieduże, których sporo było na widowni.
.
.
.
.
Moją młodszą córkę wprost pochłonął taniec arabski. Ostatnio ćwiczymy go w domu, w teatrze zobaczyła jego baletową wersję. Prawdę mówiąc, równie piorunujące wrażenie wywarł na niej operowy żyrandol:)
Wpływ na powstanie „Dziadka do Orzechów” miało wielu twórców. Oczywiście Piotr Czajkowski, autorzy libretta, ale samą bajkową historię stworzył Ernst Hoffmann. Napisał baśń, dziejącą się na granicy jawy i snu, z wyraźnymi elementami grozy, zdecydowanie złagodzonymi w baletowej wersji.
Pisząc tę opowieść nie zgadłby pewnie, że stanie się ona inspiracją baletu wystawianego na całym świecie, ale też w Poznaniu, mieście w którym mieszkał niedługo – w latach 1800-1802 – które było jednak bardzo ważne dla niego. Tu jako młody prawnik, pracujący w pruskim sądzie zakochał się w swojej drugiej żonie, Polce Michalinie Rohrer-Trzcińskiej. Ślub wzięli – co jest dla mnie ciekawym odkryciem – w moim parafialnym kościele Bożego Ciała.
Hoffmann nie lubił swojej pracy, wolał komponować, malować i pisać. Za malowanie karykatur swych przełożonych, musiał opuścić Poznań.
Choć „Dziadka do Orzechów” napisał znacznie później, ciekawe, czy Klara mogła mieć swój pierwowzór w jakiejś dziewczynce mieszkającej w XIX-wiecznym Poznaniu?
Być może, choć akcja opowieści ma miejsce w Norymberdze. Myślę natomiast, że pewnie wszystkie oglądające „Dziadka do Orzechów” małe Poznanianki, chciałyby być Klarą, choćby w przedstawieniu.
Moja pięcioletnia córka już od dawna deklarowała chęć tańczenia w balecie, teraz jest przekonana, że będzie baletnicą!
Piotr Czajkowski „Dziadek do Orzechów”, Teatr Wielki w Poznaniu
Pokoloruj “Dziadka do Orzechów”: kolorowanka
Komentarze
Miałam nadzieję znaleźć coś na tym blogu na temat Dziadka do Orzechów, wrzuciłam hasło na chybił trafił i… nie pomyliłam się;) Planuję wyjazd do Poznania z sześciolatką, która sama chodzi na zajęcia baletowe. Pomyślałam sobie, że Dziadek mógłby być świetną wizualizacją. Rozumiem, że polecasz?
Agnieszko,
polecamy jak najbardziej. Przedstawienie jest magiczne i dzieci siedzą z otwatymi ustami;)
Poza tym sam teatr, widownia, żyrandol (!), lornetki – to wszystko jest fascynujące, nawet dla maluchów. Moje dziewczyny to też baletnice, więc tym bardziej pewnie się utożsamiały z przedstawieniem;)
Mamy już bilety:) Na razie to tajemnica i trudno mi się nie wygadać. Ale teraz cieszę się jeszcze bardziej:) Dziękuję za odzew i pozdrawiam bardzo serdecznie:)