Ciepłe, wiosenne słońce w czasie ostatniego weekendu, skutecznie wywabiło nas do ogrodu. Spędziliśmy w nim cały dzień, grabiąc liście, porządkując trawnik i rabaty po zimowych miesiącach. Nie była to łatwa praca, więc z tym większym podziwem obserwowałam moją młodszą córkę, która dzielnie grabiła i zbierała gałązki.
Starsza leżała w tym czasie w domu, pokonana przez wiosennego wirusa i nie mogła cieszyć się ciepłym dniem na świeżym powietrzu.
W czasie pracy był też czas na wiosenne wypróbowanie roweru, zbudowanie pierwszego w tym sezonie zamku z piasku, zasadzenie bratków przed domem.
Dużą radość sprawiło nam odkrywanie śladów wiosny – kluczy ptaków lecących na niedalekie rozlewiska, kiełkujących krokusów i tulipanów, kwiatków śnieżyczek i leniwych biedronek wychodzących spod liści. Znaleźliśmy też kilka kopczyków zbudowanych przez kreta, a po ich rozgrabieniu udało się nam nawet dojrzeć znikający w tunelu ciemny kształt małego gryzonia!
Po ciepłych dniach, znów niestety ochłodziło się, ale mamy nadzieję, że już nie na długo. Wiosnę natomiast postanowiłyśmy utrwalić w formie dotykowej książeczki.
Inspirację zawdzięczamy wizycie na tegorocznych Targach Książki Dziecięcej w Poznaniu. Najbardziej zaciekawiło nas stoisko wypożyczalni książek dotykowych dla dzieci niewidomych. Książki były wspaniałe i dziewczynki wprost trudno było oderwać od przeglądania kolejnych pozycji.
Nasza książeczka, którą pomagałam zrobić Zosi jest dużo skromniejsza, ale zrobiona z niezwykłym zapałem. Kartonowe kartki połączyłyśmy za pomocą kółek do kluczy wg pomysłu zaczerpniętego ze strony wypożyczalni. Wykorzystałyśmy różne rodzaje gąbek, wełnę, kawałek futerka, tekturę falistą, pomponiki, tackę styropianową i wypukłą naklejkę z króliczkiem. Powstała prawdziwa wiosenna opowieść z kretem, kopcem i deszczykiem:)
/
8 komentarzy
Wspaniała książeczka. Widziałam już takie w necie ale nie miałam okazji podotykać. Wasza wyszła fantastycznie. Może też z chłopcami taką kiedyś zrobię. Pozdrawiam serdecznie!
Dotykowe zabawy stwarzają niezapomniane wspomnienia. Dorośli niedoceniają nośności przekazu dotykowego – tyle wokół widzimy, słyszmy, że zapominamy by jeszcze dotknąć. W dzieciach wciąż siedzą te “niewierne tomasze” 😉 I dobrze 😉
Książeczka cudowna! Świetny pomysł, w wolnej chwili swoim dzieciom zaproponuję taką zabawę, pozdrawiam
m.
Wiosenna opowieść z kretem, kopcem i deszczykiem – zachwyca! I zawsze wzruszam się na widok takich dziecięcych prac. Z przyjemnością, wielką przyjemnością zaglądam tu do Was. Pozdrawiam ciepło i życzę dużo dobrej energii tej wiosny. Magda z Bąbelkami.
Bardzo się cieszymy z Waszych odwiedzin i pozdrawiamy wiosennie:)
Świetna i wspaniała! “W dawnych czasach”, gdy na świecie nie było tylu ładnych książek, zaklejałam te brzydkie tekturowe i robiłam nowe. 🙂
Zorro.
Zosia aż pokraśniała od tego komplementu:)
Książka została zaniesiona do szkoły, a Pani pokazała ją na wystawie klasowej, więc może ma szansę powstać więcej takich książeczek.
Moje córki jakoś nie przerabiają gotowych książek i z oburzeniem pokazują sobie rysunki i napisy, którymi dekorowałam książki jako dziecko. Może te nasze książki wyzwalały tego typu aktywność artystyczną? Dzisiejsze, zdecydowanie bardziej onieśmielają.
Źle się wyraziłam: te ‘dawne czasy’ to nie były czasy mojego dzieciństwa, lecz czasy popeliny świeżokapitalistycznej w Polsce. 🙂 Koszmarki, które jeszcze czasem straszą z półek.