Pobyt w holenderskim Eftelingu był prezentem od mojej siostry dla dziewczynek, z okazji uwieńczonego sukcesami zakończenia roku szkolnego:) Nie jesteśmy zwolennikami wypraw do parków rozrywki, ale Efteling wart był odwiedzin, no i całorocznej nauki;)
Jest to jedno z najstarszych tego typu miejsc w Europie, co przekłada się na szczęście na stopień jego zagospodarowania i bardzo zadbaną, wybujałą roślinność. Mimo panującego tu latem tłoku, można znaleźć mnóstwo miłych i zaskakujących urodą zakątków. Park jest po prostu ładny.
Na początek trafiliśmy do najnowszej, najbardziej zatłoczonej części z pędzącymi kolejkami – fascynującymi dla dziewczynek, a dla mnie zdecydowanie przerażającymi! Wybraliśmy tu kino 5D, umiarkowanie szybki zjazd bobslejowy, kolejki dziecięce i spływ „Amazonką”, po którym dość długo mieliśmy jeszcze suszyć rzeczy, ale po którym byłam przekonana, że jest to już koniec tego typu szaleństw i możemy zająć się odkrywaniem spokojniejszych przyjemności.
Zajrzeliśmy do pomysłowo urządzonego labiryntu z zaskakującymi przeszkodami i tryskającymi wodą pułapkami…
..wybraliśmy się na spływ podziemną rzeką w pałacu z 1001 nocy…
…dziewczynkom spodobały się grające, ogromne karuzele – jakby żywcem przeniesione z początku XX wieku…
…a potem trafiliśmy na – dobrze nam już znany – zapraszający napis „Ingang” (wejście) i budynek z kondorem.
W ten sposób, niefrasobliwie, wraz z wchodzącymi do środka ludźmi, znaleźliśmy się przed wyposażonymi w solidne zabezpieczenia wagonikami. Ten widok zapalił w mojej głowie „ostrzegawczą lampkę”, ale niespecjalnie był już czas i sposobność na wycofanie się. Mknąc z szybkością rakiety w czarnym tunelu, z wczepioną we mnie Zosią, postanowiłam na przyszłość bardziej ufać własnej intuicji i nie reagować już więcej na napisy „Ingang”.
Z prawdziwą radością powitałam więc na naszej drodze, bajkowo zaaranżowaną część dla młodszych dzieci i majestatycznie sunące nad nią wagoniki-ślimaki…
Odpoczywając późnym już popołudniem przy malowniczym jeziorku, znów ujrzeliśmy anegdotyczny już napis „Ingang” zapraszający tym razem do przyjemnie i uroczo wyglądającego domu.
Mimo moich zdecydowanych protestów, rodzina postanowiła tam zajrzeć. Początkowo przechodziliśmy przez trzy komnaty wysłuchując – trochę przydługiej jak na naszą bardzo zdawkową znajomość niderlandzkiej mowy – historii o zbójcach. Dzieci zaczęły się już nudzić, kiedy to w czwartej komnacie zatrzasnęły się z hukiem drzwi i ujrzałam znajome mi już zabezpieczenia foteli. Nie potrafię powiedzieć z jaką prędkością i jakie nachylenie osiągały kołyszące się siedziska oraz co dookoła nas wirowało, bo oczy miałam od początku zamknięte. Rodzinie podobno się podobało:)
Po tej atrakcji, ogrodowo-parkowa część, nawiązująca do świata tradycyjnych baśni, wydała mi się prawdziwym rajem i tu spędziliśmy resztę dnia.
Było już bardzo spokojnie, ale wcale nie nudno! Spotkaliśmy wielu znajomych i myślę, że i Wy ich rozpoznajecie:)
Czarownica wspinająca się po włosach Roszpunki poruszała się jak żywa, smok próbował zjeść nam ciastka, papuga powtarzała nawet polskie zdania, a drzewa i śmietniki przemawiały ludzkim głosem.
Mi spodobały się też te czerwone pantofelki:)
httpv://www.youtube.com/watch?v=2YVXw58cp3Q/
/
Komentarze
Ale atrakcje. Mnóstwo i są wspaniałe. Cieszę się, że fajnie spędziliście wakacyjny czas. Taka nagroda za sukcesy w szkole to coś bardzo motywującego. Pozdrawiam serdecznie.
A jak u Was przygotowania do roku szkolnego? Dominik w tym roku pierwszy raz przekroczy próg szkoły, w której jest zerówkay. Niestety już obowiązkowo jako 5 latek musi zacząć chodzić i zaczynam się stresować.
Pozdrawiam serdecznie! Iza
Witaj Izo.
Letnich atrakcji dziewczynkom nie brakowało, ale teraz rzeczywiście przygotowujemy się już do szkoły. Rozalka zaczyna gimnazjum i wszyscy też trochę się denerwujemy.
Zosia to wciąż mała drugoklasistka i czeka z niecierpliwością na nowe podręczniki.
Myślę, że szkoły nie trzeba się bać tylko potraktować jak przygodę, również dla rodziców;)
Tyle nowych wyzwań przed nami! Trzymam kciuki za Dominika.
Nadal sie smieje z opisow podrozy kolajkami:-)
Ala.
Teraz ja też się uśmiecham… z ulgą;)
Dziękuję! Życzymy Wam dużo sukcesów na nowy rok szkolny. Pozdrawiam!
Chętnie odwiedziłabym ten bajkowy park , a drzewko z twarzą będzie mi się śniło .
Piękna przygoda , będzie o czym opowiadać w szkole .
Pozdrawiam Yrsa
Yrso.
Drzewo było zaskakująco prawdziwe. Szkoda, że mówiło tylko po niderlandzku:(