Częścią zajęć na Uniwersytecie dla Dzieci są również – nie związane tematycznie z wykładami – warsztaty.
Dziewczynki wzięły udział w warsztatach archeologicznych.
Któż nie chciałby mieć takich przygód jak Indiana Jones;)
Na początek– jak na prawdziwym Uniwersytecie – dzieci musiały przyswoić sobie trochę wiadomości teoretycznych. Z wielu metod badawczych, którymi posługuje się archeologia, poznały tajniki fotografii lotniczej. Na wykonanym z powietrza zdjęciu powierzchni ziemi, dzieci starały się odnaleźć ślady obiektów archeologicznych. Obserwacja z takiej perspektywy, pozwala archeologom zlokalizować możliwe relikty grodzisk czy grobowców poprzez specyficzne ślady wynikające z innego układu cieni, wody opadowej, różnic w kolorze gleby i roślinności.
Odkryte na zdjęciach obiekty, dzieci odrysowywały na folii.
Kolejne zadanie wiązało się już z wyprawą w teren, niestety nie tak odległą jak zwykł czynić to Indiana. W pobliskim parku dzieci szukały ukrytych wśród drzew i krzewów skarbów.
Komplet przepięknej biżuterii został odnaleziony przez moją młodszą, pękającą z dumy córkę.
Wszystkie znaleziska zostały oczywiście później zaznaczone na specjalnej mapie.
W archeologa bawiła się też pewna dziewczynka, na znajdującym się niedaleko naszego miejsca zamieszkania placu zabaw w Swarzędzu, na którym wykopała ludzkie kości. Wezwani na miejsce specjaliści nie doszukali się innych szczątków, ale dzieci po kilku dniach znów wykopały piszczel. Teraz miejsce jest już zabezpieczone, odpowiednie służby odnalazły już trzy worki kości, a swarzędzka prasa doszukuje się przyczyny obecności resztek pochówków na osiedlowym placu zabaw.
Przypomniano sobie, że pod nowo budowane w latach 80-tych osiedle, zwożono ziemię z likwidowanego, starego cmentarza ewangelickiego. Historie archeologicznych odkryć mogą być bardzo zajmujące, o czym zapewne przekonała się już mała mieszkanka Swarzędza. Życzę jej jeszcze wielu sensacyjnych znalezisk!
Komentarze
Wspaniały blog! Zaczytuję się w kolejne posty i wsiąkam.