Ala nazywa się Makota i chodzi do piątej klasy. Zna już więc wszystkie litery, ale nie jest wybitną uczennicą. Jest całkiem przeciętną i sympatyczną dziewczyną. Nie ma kota, nie ma Asa, ale ma dwóch starszych braci z którymi również spędza sporo czasu. Cała rodzina mieszka w warszawskim bloku i boryka się z codziennymi problemami, które Ala skrzętnie relacjonuje w swoim pamiętniku. Zapisuje tam również inne ważne dla siebie przemyślenia – o szkole, przyjaźniach, planach i odkryciach.
Czytałam tę książkę dzięki mojej starszej córce, która jest w wieku Ali i – nie da się ukryć – wkracza właśnie do świata nastolatków. Wypada więc i mi tam zaglądać:)
Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Bałam się , że Ala może przypominać wszechobecne młodociane pop gwiazdy, a jej pamiętnik będzie opisywał głównie problemy z chłopakami i doborem kosmetyków. A jednak nie! Ala jest bardzo naturalna i szczera, wrażliwa i dowcipna. Jej pamiętnik nie jest też moralizatorski i nie sprawia wrażenia, że pisał go ktoś kto dawno już skończył szkołę. Szczerze mówiąc, podczas czytania, zapominałam że jestem już dorosła i wracałam mentalnie do czasów gdy i ja pisałam podobny pamiętnik. Utożsamiałam się po prostu bardziej z Alą niż z jej rodzicami!
O obecności ukrytego narratora przypominały mi czasem umieszczone w książce cytowane aforyzmy znanych osób – trzeba przyznać, że bardzo trafnie dobrane do tekstu, takie np. jak ten:
„Człowiek musi czasem chorować.
Chociażby po to, żeby poczytać.”
Akutagawa Ryunosuke.
Cytaty porządkują trochę opisywane przez Alę problemy, czasem dowcipnie je puentują, a na pewno skłaniają do zastanowienia się nad tekstem, co – mam nadzieję – młode czytelniczki czynią:)
Mojej córce podobało się w książce wszystko, śmiała się przy jej czytaniu w głos co i mi się kilka razy zdarzyło;)
„Ala Makota”, którą ja i moja córka czytałyśmy, jest częścią dłuższego cyklu. Mamy nadzieję, że pozostałe książki czyta się równie dobrze i będą podobnie jak ta, stanowiły wartościową lekturę.
A tak o książce napisała moja córka:
Książka „Ala Makota” jest książką, którą wspaniale się czyta i nie sposób się od niej oderwać.
(No tak, kategorycznie kazałam gasić światło o 23:00, a po 10 minutach znalazłam dziecko oświetlające tekst pod kołdrą – za pomocą telefonu komórkowego!)
Spodobała mi się głównie dlatego, że bohaterka książki opisuje swoje smutki i radości w formie pamiętnika.
(…czyli tak jak moja córka:)
Problemy Ali są podobne do problemów każdej nastolatki: okropne rodzeństwo (ojej! Ale rodzice nie zostali tu na szczęście wzmiankowani;), dojrzewanie, szkoła i przyjaciele. Warto sięgnąć po tę książkę.
Po prostu szczerze polecamy wszystkim nastolatkom i ich mamom:)
Małgorzata Budzyńska „Ala Makota. Maksymalnie ja 1”, Wydawnictwo Znak 2010
/
Komentarze
Wyrosłam już z nastoletnich problemów i nie chciałabym ich ponownie przerabiać , ale z sentymentem wspominam książki o podobnej tematyce z okresu swojej młodości .
K.Siesicka – ,Jezioro Osobliwości , Zapałka na zakręcie,Fotoplastikon, Ludzie jak wiatr itd itp
dobrze ,że są takie książki , często odpowiedzi na pewne pytania i rozwiązania problemów szuka się poza domem i rodziną , bywa ,że książka pomaga , wiem z własnego doświadczenia .
Pozdrawiam Yrsa
Yrso,
po takiej lekturze można pokrzepić się myślą, że dobrze, że te nastoletnie problemy dla nas już minęły;)