…można wybrać się na przejażdżkę Bieszczadzką Kolejką Wąskotorową. Na ten pomysł wpada chyba jednak cała przebywająca w tym rejonie populacja turystów bo wsiąść do pociągu jest naprawdę trudno. Nam nie udało się kupić biletów na planowanej trasie Majdan – Przysłup, pojechaliśmy więc w drugą stronę – do Balnicy.
Przejażdżka jest przyjemna, choć trochę monotonna.
W czasie tak długiej jazdy, w wagonikach pełnych turystów przydałyby się jakieś bieszczadzkie opowieści przewodników. Choćby o tym jak iskra spod kół kolejki spowodowała kiedyś kilkuletni pożar torfowisk.
W Balnicy czekała nas krótka przerwa, w czasie której można było posilić się jedzeniem sprzedawanym przy torach przez okolicznych mieszkańców. Bardzo nam się to podobało bo do wyboru były domowe placki, kubeczki z jeżynami, galaretki z owocami. Przepysznie!
Na stacji kolejki można zwiedzić także niewielkie muzeum ze starymi zdjęciami i różnymi kolejowymi akcesoriami.
Deszcz popadywał cały dzień, pojechaliśmy więc dalej – szlakiem ciekawych cerkwi do Soliny. Oto unikatowy, płaskorzeźbiony ikonostas z Górzanki, który znaleźliśmy na tej trasie…
…a to już Solina. Tu – pewnie dzięki deszczowej pogodzie – nie było tłumów i spacer po zaporze wodnej był całkiem przyjemny.
Zaporę można zwiedzać, ale dla nas zabrakło już biletów. Bieszczady zdecydowanie nie są już bezludne 🙂
/
Komentarze