Nasza rodzina od pokoleń mieszka w Wielkopolsce. Dla nas to oczywiste, że jest to bardzo ważna część Polski, że mówimy po polsku. Tak jednak wcale nie musiało być. Moi dziadkowie pisali lepiej po niemiecku niż w języku ojczystym. Ich pokolenie walczyło na frontach I wojny światowej w mundurach zaborców. Rozmawiając kiedyś z moją francuską koleżanką o naszych dziadkach, odkryłyśmy, że walczyli w tej samej bitwie, tyle, że po przeciwnych stronach barykady. Znad Marny, spod Verdun, przez ogarnięty zamieszkami Berlin, mój dziadek wrócił do Poznania by tu walczyć z Niemcami. Z tego co wiem, rozbrajał oddziały niemieckie na Dworcu Głównym, później został polskim oficerem. Nie wszystkim udało się przyłączyć do Powstania Wielkopolskiego. Jeden z braci mojej babci zginął za cesarza jako marynarz w bitwie jutlandzkiej. W Powstaniu brał za to udział inny z jej braci. Był ułanem, walczącym później dalej – z bolszewikami na wschodzie. Żadnego z tych dzielnych ludzi nie znałam. Zostało po nich trochę zdjęć, dokumentów, opowieści i najważniejsze – polski Poznań.
Na szczęście było wielu, którym na tym zależało i o nich jest ta wystawa. Przez swoją „mobilność” atrakcyjna dla wszystkich odbiorców. W nietypowym, trochę dziwnym miejscu – nowym centrum handlowym przy Dworcu Głównym. Będzie czynna do końca stycznia, więc jeszcze zdążycie ją zobaczyć. Gorąco polecamy. Są tablety, na których przegląda się zdjęcia, multimedialne układanki, filmy i małe książeczki z zadaniami dla dzieci. Wszystko po polsku:)
Więcej szczegółów o wystawie znajdziecie TUTAJ.
/
Komentarze
O! Muszę zapytać męża czy o tej wystawie słyszał:) byłby nią zachwycony
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Zdrowia i spełnienia marzeń 🙂
Interesuję się historią – dziękuję za ciekawy tekst. Prowadzę agregator blogów: http://niezwykle-blogi-o-ogrodach.blogspot.com/. Chętnie dodam ten blog do listy, bo jest bardzo ciekawy. Pozdrawiam.