Znów wydeptaliśmy trochę ścieżek po poznańskich fyrtlach związanych z moją rodziną i dziecięcymi wspomnieniami.
Tym razem zaczęliśmy od kościoła Bożego Ciała. Starej, trochę zapomnianej świątyni, z fascynującą historią i z coraz mniejszą chyba, liczbą parafian, wyprowadzających się z pobliskich kamienic. Kiedy wspomina się w mediach o tej okolicy, zaczyna się od zachwytów nad Starym Browarem, sławnym na całą Polskę centrum handlowym. Tam koncentrują się teraz tłumy, ale kiedyś – przez wieki – to nasz parafialny kościół witał najznakomitszych gości, w tym koronowane głowy dawnych władców.
Po ich wizytach pozostało mnóstwo pamiątek. Choćby ozdobiony koroną konfesjonał, w którym spowiadał się ponoć Jan III Sobieski w drodze pod Wiedeń…
…czy odkryty niedawno pod posadzką, średniowieczny wspornik z herbem Andegawenów…
Córka tego rodu, królowa Jadwiga, wraz ze swym małżonkiem Władysławem Jagiełło, fundowała kościół. Ich ogromne portrety wiszą w nawie głównej.
Pokazujemy dzieciom małą kaplicę Matki Boskiej Szkaplerznej, patronki karmelitów, dawnych gospodarzy świątyni. W tym miejscu brali ślub m.in. moi rodzice i dziadkowie.
Oprócz oczywistych historycznych skarbów, które warto obejrzeć w kościele, znajdujemy jeszcze w jego zakamarkach…stare ławki pokreślone przez miejscową młodzież. Oj tak, pamiętamy je z siostrą doskonale:)
Tak jest ta dzielnica. Mnóstwo w niej pięknych miejsc, kamienic, które miały cieszyć urodą i wygodą, ale i „dziwnych” mieszkańców. Kiedyś mieszkały tu zwykłe rodziny, bogatsze i biedniejsze, również z tzw. „marginesu”. Dziś kamienice pustoszeją. W części z nich, całkowicie odmienionych, sprzedaje się nowe biura i mieszkania, część niszczeje wraz z ludźmi, którzy tu pozostali, w większości niestety tymi najgorzej sytuowanymi. Widać ich również na parkowych ławkach wyremontowanych pięknie skwerów, które nigdy nie wyglądały tak pięknie jak teraz. Kontrast jest więc jeszcze większy.
Zaglądaliśmy do bram i podwórek domów, w których mieszkały nasze koleżanki.
Coraz to trudniejsze bo część już nie jest dostępna, odgrodzona kratami i domofonami. Szkoda, bo we wnętrzach sień potrafią skrywać się tajemnicze skarby. Pamiętam niesamowite portrety na klatkach schodowych na które nie można już wejść. Na szczęście udało się zajrzeć do kamienicy, w której mieścił się samoobsługowy magiel. Wraz z siostrą bardzo mile wspominamy wieczory w pachnącym świeżym praniem pomieszczeniu, gdzie rodzice przekładali drewniane wałki i samodzielnie maglowali obrusy:)
Wciąż widoczne jest wejście do dawnego magla. Przy nim wisi obraz wraz z tabliczką o treści: „Obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa powiesili w 1945 roku w dowód wdzięczności za opatrzność i ocalenie naszego domu w czasie ostatniej wojny. Mieszkańcy domu, Poznań ul. Łąkowa 17.”
Jeszcze kilka migawek ze spaceru…
Zawsze najbardziej fascynowały mnie te pająki!
Część mieszkańców tych domów podobna była do Starego Marycha, którego blubrów słuchaliśmy w radio. Dziś jego postać stoi u wlotu ulicy Półwiejskiej. Dla mnie to pomnik wszystkich dawnych mieszkańców tej dzielnicy:)
Wszystkiego nie sposób zobaczyć w ciągu jednego popołudnia. Wciąż więc będziemy spacerować dalej…
Na razie zapraszamy do Poznania na pyrę z gzikiem…
…i tradycyjną rurę. Wciąż je tu jadamy;)
W blogowej zakładce POZNAŃ znajdziecie to, co już zobaczyliśmy wcześniej.
A do części zdjęć pozuje nasza Bamberka🙂
/
1 Komentarz
Witam!
To moja dzielnica, moje ulice….. Moja parafia, ‘mój’ Kościół.
Jak miło wrócić do tych miejsc.
Magiel pamiętam. Sam tam nakręciłem….. choć było to męczące zajęcie 😉
Klatki schodowe, piękne, choć podniszczone… ech…
Pozdrawiam serdecznie.