Grypa, którą straszono nas już w pracy, w szkole i w przedszkolu, dotarła jednak i do naszego domu. Od kilku dni, świat oglądamy tylko przez okna. Zdumiewa nas, jak wiele ciekawych rzeczy obserwujemy w miejscu, które znamy przecież już od dawna, ale obserwacji któremu nie poświęcamy na co dzień aż tyle czasu. To miejsce to nasz ogród, opanowany teraz zimą przez stadko kolorowych sikorek.
Naszym punktem obserwacyjnym jest wygodna kanapa przy dużym tarasowym oknie, gdzie leżymy z córką okryte ciepłymi kocykami i zajadając jabłuszka, przyglądamy się naszym ptasim gościom.
Oni też nie głodują, zadbaliśmy o to już na początku zimy. Na starej śliwie zawiesiliśmy karmnik z mieszanką różnych nasion i regularnie uzupełniamy zapas.
Wiemy, że karmnik musi wisieć na takiej gałęzi, by żaden kot nie był w stanie go dosięgnąć, ani z drzewa ani z powierzchni ziemi. Teraz upewniamy się naocznie, że ani jeden z kilku przemykających przez nasz ogród kotów, nawet nie próbuje już dosięgać ptaków przy karmniku.
„Do dobrze działającego karmnika, zlatują się sikorki z odległości przeszło jednego kilometra i po zaspokojeniu pierwszego głodu lecą w razie dobrej pogody szukać swego zwykłego pokarmu, tj. owadów.” – przeczytałyśmy w jednej z książek, które przeglądamy by wzbogacić naszą wiedzę o sikorkach.
Hmm…, wygląda na to, że u nas sikorki siedzą na drzewach wokół karmnika przez cały dzień.
Są prześliczne, tłuściutkie i puchate, o żółtych brzuszkach przystrojonych czarnymi krawacikami, mają czarne łebki i białe policzki. Różnią się jednak trochę między sobą wielkością i plamami kolorów.
Cały czas, któraś podlatuje po ziarenka. Trzy razy liczyłyśmy, ile ptaków będzie przy karmniku w ciągu 5 minut i za każdym razem naliczyłyśmy po 12 sikorek. Mają chyba dużo pracy, bo jak przeczytałyśmy „dzienna porcja pokarmowa sikory to ilość równa ciężarowi jej ciała”. W czasie śnieżnej zimy, nie mają szansy znaleźć owadów wśród opadłych liści, ani w zamarzniętych szczelinach drzew. Na szczęście lubią też tłuste, oleiste nasiona, które im wsypujemy.
W ostatni weekend, postanowiłyśmy zrobić sikorkom niespodziankę. Roztopiłyśmy w garnku smalec (bez soli!) i wymieszałyśmy go z nasionami niełuskanego słonecznika i suszonymi owocami. Później uformowałyśmy dużą kulę i włożyłyśmy ją do specjalnego, wiszącego karmnika.
Przez jakiś czas, ptaki nie zwracały uwagi na ten smakołyk, ale tak podobno jest, że kilka dni zajmuje im odnalezienie nowej stołówki i przyzwyczajenie się do niej. Teraz nie mogą wprost oderwać się od kuli. Obserwujemy przez lornetkę, jak zgrabnie dostają się do pokarmu i machając skrzydłami, pomagają sobie utrzymać równowagę.
Widząc ich apetyt, żałujemy, że nie mamy żadnej stodoły ze snopkami zboża, które moglibyśmy – jak dzieci z Bullerbyn – umocować na drzewach. Pamiętacie ten smakowity fragment z książki?
„Na lipie siedziało moc gili, wróbli i sikorek, które wyglądały na bardzo głodne. Pobiegłam więc i spytałam tatusia, czy pozwoli nam trochę wcześniej wynieść snopki świąteczne dla ptaszków. Tatuś się zgodził. Pobiegliśmy więc wszyscy do stodoły i wzięliśmy pięć snopków owsa, które odłożyliśmy specjalnie w czasie młocki. Umocowaliśmy je wysoko na jabłonkach w naszym ogrodzie i już po chwili siedziało tam pełno ptaszków i łasowało.”
No cóż, my musimy raczyć nasze łasuchy ziarnami kupowanymi w sklepie. Teraz będziemy też im regularnie przyrządzać tłuste kulki, choć widziałam podobne, gotowe przysmaki również w sklepach zoologicznych.
Chciałybyśmy bardzo, by choć para naszych zimowych gości, założyła wiosną rodzinę w naszym ogrodzie. Zaczynamy obmyślać już dla nich odpowiedni domek.
Przeczytałyśmy, że para sikorek, w ciągu dnia przynosi pisklętom pokarm ok. 580 razy. Zobaczymy, czy uda nam się to policzyć i sprawdzić:)
Komentarze
Wczoraj powiesiłam również w swoim ogródku kule z nasionami i nasionka zatopione w smalcu. Teraz czekam na skrzydlatych gości – sikorki i gile, które już tutaj bywały w poprzednie zimy.
[…] Tak jak i w zeszłym roku, przygotowujemy dla ptaków karmniki i pożywienie. […]
My też podkarmimy okoliczne sikorki i wróble. Kupiliśmy gotowe kule, ale nie przepadają za nimi. Z kupionej karmy wyjadają głównie ziarna czarnego słonecznika, ale najwiekszym hitem jest słonecznik łuskany, który podkradam mężowi, który go uwielbia i uważa, że zbyt rozpieszczamy “dzikie ptactwo”. Mamik