Pamiętacie jeszcze naszą zeszłoroczną dynię? Dzielnie oświetlała jesienne ciemności przed domem, a towarzyszyły jej tylko małe dyniątka.
W tym roku, postanowiłyśmy zebrać większe dyniowe towarzystwo.
Wspólne drążenie dyniowych latarni i gotowanie ogromnego gara zupy, stało się okazją do babskiego, pokrzepiającego spotkania. Zaprosiłam moje przyjaciółki, które przyjechały z dziećmi i oczywiście z dyniami.
Wydrążonego miąższu wystarczyło jeszcze na wielki placek!
Kiedy zapadły ciemności, wynieśliśmy nasze latarnie przed dom…
Było strasznie!!!
Co ciekawe jednak, dynie zupełnie nie odstraszały okolicznych kotów. Późnym wieczorem zauważyłam dwa z nich, bacznie przyglądające się dziwnemu, świecącemu stworzeniu. Jeden wskoczył nawet na murek i obwąchał latarenkę.
Rankiem za to, dyniami zajęły się sikorki! Potraktowały je po prostu jak wyśmienite śniadanko i z zapałem wydziobywały miąższ:)
Smacznego!
/
Komentarze