Tajemnicze zamczyska, urokliwe miasteczka, wino, słońce i chłodne jaskinie.
To wszystko znaleźliśmy na Morawach.
Wraz z naszym wyjazdem na wakacje, zaczęły się ogromne upały. W Międzygórzu, gdzie zaplanowaliśmy pierwszy nocleg, z trudem wspięliśmy się – krótkim przecież odcinkiem szlaku – do górskiego Ogrodu Bajek, a później do wodospadu Wilczki.
W Czechach sporo zwiedzaliśmy, więc zbawienne w czasie tropikalnych upałów okazały się jaskinie Morawskiego Krasu z temperaturą wynoszącą ok. 9 st. C i hotelowy basen pod koniec upalnego dnia. Odwiedziliśmy również otwarte kąpielisko termalne w Austrii, gdzie szukaliśmy wytchnienia po zwiedzaniu uroczego granicznego miasteczka Mikulov. Dziewczynki z niecierpliwością wypatrywały również fontann, których mnóstwo można znaleźć na miejskich rynkach, skwerach i zamkowych dziedzińcach. Niektóre z nich – czasami bardzo nowoczesne w formie – umożliwiały ochłodę w rozpryskującej się wodzie.
Naprawdę schłodził nas jednak – dopiero pod koniec naszej podróży – prawdziwy deszczowy „prysznic” trwający prawie dwa dni. W deszczu zwiedzaliśmy Jesenik – uzdrowisko słynne z wodolecznictwa, którego prekursorem był, żyjący na początku XIX wieku – Vincent Priessnitz – wynalazca prysznica:)
Medalion z wizerunkiem Priessnitz’a znany nam jest z poznańskiego pomnika Hygiei, bogini wody. Pomnik wraz ze studzienką ufundował znany poznański filantrop – Edward hr. Raczyński – w podziękowaniu za uzdrowienie syna. Jemu też mieszkańcy Poznania zawdzięczają budowę pierwszych wodociągów, do czego pośrednio przyczynił się zapewne i Vincent Priessnitz.
Zdjęć będzie tym razem więcej, ale też sporo czasu nie było nas na blogu:)
Zamek w Litomyślu z niezwykłym sgraffito…
…tak było w jaskiniach Morawskiego Krasu. Wokół skał latało mnóstwo kolorowych motyli. Znaleźliśmy ich nazwę – to Oblaczek Granatek.
W jaskini Punkevi płynęliśmy podziemną rzeką, a największe wrażenie zrobiła chyba na nas tajemnicza przepaść Macocha i ta straszna wiedźma:)
Mikulov…
…pola słoneczników…
…baseny oraz fontanna w Brnie. Po Brnie – dla uniknięcia skwaru – spacerowaliśmy późnym wieczorem. To bardzo piękne miasto i – co ważne! – pełne fontann:)
Na zamku w Valticach…
Tu dziewczynki podlewają rośliny w przepięknym zamkowym ogrodzie ziołowym…
…wino…
Zamek w Lednicach…
Austerlitz…
Takie drzewo dziewczynki chciałyby mieć w ogrodzie:)
…lwica w zoo w Hodoninie też była chyba zmęczona upałem…
Kromieryż…
Zamek Pernstejn…
Ruchomy mechanizm zegara w Ołomuńcu. Pochód świętych zastąpiono po wojnie pochodem proletariatu:)
Jedna z fontann Ołomuńca…
W Jeseniku, przed sanatorium Priessnitza stały niezwykle atrakcyjne dla dzieci (pewnie dla kuracjuszy również) obrotowe ławki i ciekawa fontanna w kształcie wanny…
A tu jeszcze trochę fontann:)
Ostatnie wakacyjne chwile znów upłynęły nam w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie nocowaliśmy w uroczym pensjonacie niedaleko Międzylesia…
Do Poznania wracaliśmy przez Wrocław, pokazaliśmy więc dzieciom Panoramę Racławicką…
…i znaleźliśmy parę wrocławskich krasnoludków. Zakupiliśmy też specjalną mapę z krasnoludkowym szlakiem, bo Wrocław mamy zamiar zwiedzić dokładniej jesienią.
/
5 komentarzy
Ależ wspaniała wyprawa!!
Z wielką przyjemnością czytałam i oglądałam – tyle miejsc, tyle wrażeń, tyle pięknego pokarmu dla duszy do wspominania i przeżywania przez resztę roku. Podziwiam dobór miejsc i wiedzę, co warto pokazać dziewczynkom – ach! tyle perełek! bajka!
Magdo.
Każde wakacje rzeczywiście długo wspominamy. Dziewczynki chcialyby pojechać wszędzie jeszcze raz. Może kiedyś im się uda ze swoimi dziećmi;)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Cudnie! Czytam i zapisuję pomysły na miejsca do zwiedzania z moimi synkami, kiedy troszkę podrosną, żeby pamiętały. Podziwiam pomysłowość. Widzę, że przepiękne i aktywne wakacje mieliście. Też marzy mi się wyjazd do wrocławia a najbardziej do Szwecji. Pozdrawiam i czekam na kolejne relacje.
Iza
Izo.
Cieszę się, że znajdujesz tu inspiracje i do nas zaglądasz:)
Co ciekawe, moje dziewczynki lubią tez jak opowiadamy o wakacjach, których one nie pamiętają. Oglądamy zdjęcia na których były małymi dzidziusiami i okazuje się, że takie wakacje też były dla nich ważne.
Pozdrawiam serdecznie.
Świetna relacja, tylko pozazdrościć wyprawy!