Dziewczynki spędzają teraz wakacje w domu mojej siostry. Mają tam własny pokój z naszymi starymi zabawkami, kota, skaczą na trampolinie, pomagają cioci w zaprawach i jeżdżą na krótkie wycieczki. Moja siostra przesłała mi właśnie relację z ich wyprawy do pobliskiego Rogalina:
15 sierpnia, w kościele katolickim, świętowane jest Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, zwane także Świętem Matki Bożej Zielnej. Dzień wcześniej, razem z dziewczynkami, wybrałyśmy się na spacer na pobliskie łąki. Zerwałyśmy zboża, zioła i kwiaty, z których zrobiłyśmy dwa bukiety. Znalazły się tam kłosy żyta i owsa, nawłoć, krwawnik pospolity, „czarcie żebro” i inne. Pobłogosławione wiązanki zawiesiłyśmy w widocznym miejscu w domu, by mieć pewność, że lecznicza moc bukietu będzie długo działała.
By poświęcić zioła, pojechałyśmy do pobliskiego Rogalina, gdzie w dawnej kaplicy dworskiej znajduje się XIX-wieczny kościół p.w. św. Marcelina – papieża i męczennika ściętego za wiarę. Budowla jest wzorowana na świątyni rzymskiej Maison Carrée z Nimes we Francji. Napis DIVO MARCELLINO na frontonie kaplicy został umieszczony na cześć Marcelego Lubomirskiego, kuzyna hr. Edwarda Raczyńskiego – fundatora świątyni. W mauzoleum znajdującym się pod budowlą są trzy sarkofagi, w których pochowani są: Prezydent RP na Uchodźstwie hr. Edward Raczyński (prawnuk fundatora) oraz Konstancja i Roger Raczyńscy. Na ścianach mauzoleum znajdują się także tablice nagrobne, m.in. tablica, za którą spoczywa serce hr. Edwarda Raczyńskiego, budowniczego kaplicy.
Nie omieszkałyśmy pospacerować również po rozległym przypałacowym parku. Wieloletnie dęby Lech, Czech i Rus oraz dąb Edwarda budziły podziw obwodem pni. Znalazłyśmy też informację, że gościł tu Henryk Sienkiewicz tworząc swe dzieło „Rodzina Połanieckich”. Raczyńscy przyjmowali także m. in. Adama Mickiewicza, Leona Wyczółkowskiego, Jacka Malczewskiego, Wojciecha Kossaka czy Ignacego Paderewskiego.
Zachwycił nas ogród w stylu francusko – holenderskim, gdzie stożkowe tuje przypominały nam wielkie czapki skrzatów, a błądząc w korytarzach z przyciętych grabów zastanawiałyśmy się, czy znajdziemy kiedyś wyjście. Wspięłyśmy się na sztucznie usypany kopiec Parnas, skąd widać było posągi greckich bogów umieszczone w różnych częściach ogrodu.
Wychodząc z terenu pałacowego żegnały nas ciemne bluszcze, wspinające się po wysokich drzewach i ścielące się zwartym dywanem pod uroczym mostkiem, a także mech na dachach dawnych czworaków. Z pewnością jeszcze tu wrócimy, bo niedługo ma być udostępniony do zwiedzania również pałac, będący od wielu lat w remoncie.
Komentarze