W pierwszych latach szkoły podstawowej dużą popularnością cieszyły się w moim koleżeńskim gronie, wszelkiego rodzaju pamiętniki i zeszyty ze „złotymi myślami”, do których namiętnie się nawzajem wpisywałyśmy.
W moich „pudłach ze skarbami” przechowuję kilka pamiętników, ale opasły zeszyt „złotych myśli” zaginął w czasie przeprowadzek. Był to przykład sympatycznego łańcuszka, trochę podobnego do tego, który za pośrednictwem Magdy z Wichrowych Wzgórz trafił właśnie do mojego bloga. Główną zasadą jest napisanie kilku rzeczy o sobie i rozesłanie kolejnych zaproszeń do innych osób. Nie będę „strzelała” dalej. Mam listę ulubionych blogów na które często zaglądam (linki po lewej stronie) i to o czym tam czytam mi wystarczy:)
Niemniej, dziękuję blogowej koleżance za „ustrzelenie”, bo dzięki temu przypomniałam sobie o moim zaginionym dziecięcym zeszycie. Na pierwszej stronie znajdowała się ponumerowana lista nazwisk osób, których zaszczyciło się zaproszeniem do udzielenia odpowiedzi na szereg pytań zajmujących kolejne kartki. Osoba wypełniająca tę specyficzną ankietę musiała swojej każdej odpowiedzi nadać numer, który przypadł jej przy dopisywaniu swojego nazwiska. Każdy właściciel „Złotych myśli” musiał wymyślić własne pytania. Dotyczyły one ulubionych kolorów, potraw, aktorów, przedmiotów szkolnych, chyba wszystkiego co przychodziło nam do głowy. By odpowiedzieć na wszystkie pytania, trzeba było zabrać zeszyt na kilka dni do domu. Sama wypełniłam mnóstwo stron brulionów należących do koleżanek, mój również cały czas był w obiegu. Bardzo żałuję, że już go nie mam, było w nim mnóstwo przemyśleń o tym jaka jestem;)
Przechowuję natomiast kartki z opiniami o mnie, spisanymi przez moje najlepsze przyjaciółki. Sekretnych wpisów dokonałyśmy w drugiej klasie szkoły podstawowej. Każda z nas napisała co myśli o innej, kartki zakleiłyśmy i obiecałyśmy sobie ich nie otwierać aż do ukończenia 18 lat, na co w moim przypadku nie miałam absolutnie cierpliwości;)
Sama o sobie nie lubię pisać, ale na szczęście moje przyjaciółki przychodzą mi z pomocą:
To prawda;) Nadal staram się być dobra i koleżeńska;)
Przydarzało mi się wiele zabawnych rzeczy i ogólnie było nam wesoło. Myślę, że o tym właśnie mówią te wpisy;)
Skakanie w gumę wypełniało nam prawie cały czas na przerwach. Wolałam to niż gimnastykę artystyczną, którą trenowałyśmy. Teraz skakanie w gumę nie jest już tak popularne, ale starałam się je trochę upowszechnić ucząc koleżanki mojej córki podstawowych zasad:)
Trochę wad też ciągle jeszcze mam;)
Tego wpisu dokonała moja młodsza siostra. Zawiera wiele prawdy o mnie, ale musiał zostać napisany jeszcze przed moimi największymi wybrykami w klasie drugiej, kiedy to wkleiłam – wycięty z podstępnie podłożonej mamie kartki – jej podpis pod uwagą o moim fatalnym zachowaniu na lekcji klasyki. Czyn ten przełożył się na dalszą bogatą korespondencję między moimi rodzicami a nauczycielką baletu, bo pani Jagoda bardzo szybko odkryła, że dzienniczek ucznia ma gładkie kartki, a podpis pod uwagą jest umieszczony na kartce w kratkę.
Dzienniczek miał niestety wiele stron i zmieściło się w nim jeszcze kilka uwag. Nie sposób było ich uniknąć kiedy to naiwnie podpisywałam się na liściach szkolnego fikusa, własnym imieniem i nazwiskiem.
A jutro znów będzie trochę o mnie, bo z przyjemnością odpowiem na pytania zadane mi przez hanyszkę w ramach sympatycznego „łańcuszka literackiego”.
1 Komentarz
Z przyjemnością czytałam 🙂