Kiedy rozpoczynałam lekturę książki „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”, zastanawiałam się kim naprawdę był ten szalony Poznaniak, który jako pierwszy w świecie, samotnie przemierzył Afrykę – z północy na południe i z powrotem. Tę niezwykłą historię z lat trzydziestych przypomniał Łukasz Wierzbicki, który przeczesując archiwa, zebrał listy i zdjęcia Kazimierza Nowaka z afrykańskiej, pięcioletniej wyprawy. Początkowo, ten skromny podróżnik, który na rowerze, pieszo, konno i łodzią przebył 40 tys. km, wydawał mi się po prostu bardzo nierozważny. Zostawił na przeszło pięć lat swoją żonę z małymi dziećmi i podążył drogą, która codziennie mogła doprowadzić go do śmierci. Z niebezpieczeństwami stykał się stale, ale spotkał też swoje marzenia i poczuł, że żyje w jedyny możliwy dla siebie sposób – co nie przydarza się przecież zbyt często. Fascynował go świat i lubił spotkania z ludźmi, ale uciekał od tych, których pochłonęła żądza zdobywania, wykorzystywania i otaczania się powierzchownym blichtrem. Wolał spotkać dzikie zwierzęta niż stykać się na co dzień z brutalną walką o przetrwanie jaka rozgrywa się w pozornie cywilizowanym świecie białych ludzi. Swoje marzenia starał się też połączyć z zapewnieniem bytu rodzinie. W podróż wyruszył kiedy w czasach kryzysu gospodarczego stracił pracę. Dokumentując wyprawę, publikując relacje starał się zarabiać.
Czytałam więc książkę zafascynowana Afryką, wymiarem wyprawy ale i niezwykle ciekawym człowiekiem. Ucieszyłam się kiedy znalazłam również dziecięcą wersję tej książki. „Afrykę Kazika” czytałam więc równocześnie dzieciom.
Krótkie rozdziały, które opisują najciekawsze dla małych czytelników przygody, zachęcają do rozmów o Afryce, otwierania atlasu i albumów. Z „dorosłej” wersji książki doczytałam też dziewczynkom kilka innych informacji. Bardzo spodobała im się np. historia o nadawaniu imion w jednym z afrykańskich plemion:
„Szilluk zmienia swe imię dwa razy. Pierwsze imię pojawia się przypadkiem, zwyczaj bowiem nakazuje, by przyjaciółka matki wyszła na wieś rozpytać o nowiny, przede wszystkim zaś o imię obcego, który w ostatnim czasie do wioski zawitał. Imię to przekazuje matce i takie imię nadane zostaje niemowlęciu. Tak na przykład spotkałem imiona Padle, Efendi, Monsignore, Automobil, a nawet mojego imiennika Casimiro, który przyszedł na świat w dniu, kiedy ja pojawiłem się wśród Szylluków!
Drugie imię przybiera Szilluk już z własnej woli w dzień tańca wojennego, dokumentując nim osiągnięcie godności wojownika. Rzadko następuje druga zmiana imienia, mianowicie tylko w wypadku, jeśli król powołuje daną osobę na jakiś urząd.”
Spodobała nam się też opowieść o śniegu w Afryce, po który Kazik, wiedziony tęsknotą wspinał się na Ruwenzori w Górach Księżycowych.
W planach miałyśmy upieczenie ciasta, a afrykańska historia zainspirowała nas do wykonania czekoladowego wypieku, zadedykowanemu poznańskiemu podróżnikowi.
Przepis – podobny do klasycznego „Murzynka” – pochodzi z książki „Cecylka Knedelek i fabryka czekolady” i jest na tyle prosty, że moja pomoc ograniczyła się do nadzorowania procesu rozpuszczania czekolady.
Z mieszaniem, ubijaniem i pieczeniem ciasta, dziewczynki poradziły sobie same.
Na końcu wierzch czarnego jak Afryka ciasta, został pokryty białymi płatkami cukrowego śniegu.
Kazimierz Nowak „Rowerem i pieszo przez czarny ląd” Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931–1936
Łukasz Wierzbicki „Afryka Kazika”, Warszawa 2008
/
Komentarze
Podróżowanie po Afryce jest trudna nawet teraz , a co dopiero w latach 30-tych . Moja siostra była z siostrzenicą w Południowej Afryce przez pół roku , pobyt wspomina dobrze , ale podróż już nie najlepiej . “Murzynek” to nasz przebój , robimy go na różne sposoby z różnymi dodatkami i w różnych formach , jest łatwy /!!!/ smaczny i pasuje na każdą okazję .Pozdrawiam Yrsa
Ach, to podrozowanie przez Afryke, Azje i generalnie przez Swiat jest tez we mnie. Bylabym strasznie zawiedziona na lozu smierci gdyby mi sie to nie udalo. Poczekam az moja coreczka troche podrosnie i zapakuje ja do plecaka. Wole lwy i slonie niz moich wspolpracownikow z biura:-)
[…] czytałyśmy przecież historię afrykańskiej podróży Kazimierza Nowaka, który też smakował różnych niesamowitych potraw. Robi tak wielu podróżników. Ja również […]